sobota, 30 listopada 2013

Rozdział XVI

Rozdział XVI

Obudził mnie delikatny pocałunek w usta. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Dzień dobry- jego głos wywoływał w moim brzuchu taniec motyli.
- Bry- uśmiechnęłam się. Po twarzy muskało mnie słońce, przedostające się przez zasłony.
- Ubieraj się, bo już śniadanie stygnie- dopiero wtedy zobaczyłam, że jest ubrany.
- Mhm, a ty gdzie się wybierasz pięknisiu ?- potargałam ręką jego włosy.
- Mamy konferencję o 12- pocałował mnie w policzek.
- A jest ?
- 10.47.
- To mamy mało czasu- posmutniałam. Podniósł mój podbrudek i popatrzył w oczy.
- Będę o 22 Kochanie. Wytrzymasz tyle ?
- Czemu o 22 ?!
- Nagrywamy dzisiaj piosenkę- całował linię mojej szczęki.
- Ehh... No co mi pozostało ? Muszę czekać- jego usta schodziły coraz niżej po mojej szyi.- Lou, proszę, przestań.
- Wybacz...
- LOUIS !!!- do naszego pokoju wparowali Liam i Niall.
- Dobry- uśmiechnęłam się do nich przypominając sobie, że siedzę w łóżku w koszulce Lou. Od razu strzeliłam buraka i zasłoniłam się włosami, cały czas czując piekące policzki.
- Ja wam zaraz dam. Nie pukać do czyjegoś pokoju- z uśmiechem powiedział Lou i zaczął biec w ich stronę. Patrzyłam na te duże dzieci. Louis siedział na Niallu i go łaskotał, a Liam szedł z poduszką na Lou. Śmiałam się jak szlona, gdy role się odwróciły. Teraz to Niall siedział na Lou i go łaskotał, a Liam podchodził do mnie z poduszką.

- O nie- powiedziałam nie przestając się śmiać. Wzięłam poduszkę leżącą obok mnie. Byłam szybsza od Li i pierwsza go udeżyłam w nogi. Śmiejąc się zeskoczyłam z łóżka. Li gonił mnie po całym pokoju. Kątem oka zobaczyłam mszczącego się dalej Nialla. Podeszłam do niego i przez ramię zobaczyłam jak Liam się zamachuje z poduszką. Kucnęłam i w głowę dostał Niall. Leżałam na podłodzę kuląc się ze śmiech i patrząc jak to teraz Li i Niall biegają za sobą po całym pokoju. Do pokoju wszedł Zayn i sam patrząc się na tą dzieciarnię zaczął się śmiać.
- Chłopaki hahaha, jest już haha 11.08- uspokoił się, ale uśmiech nie znikał z jego twarzy.- Zbierajcie dupska i jedziemy- Niall i Li popatrzyli na niego i na siebie. Kiwnęli lekko głowami i ruszyli na Zayna z krzykiem. Zaczął uciekać. Od dawna się tak bardzo nie śmiałam.
- Lecę ich uspokoić- pocałował mnie czule na pożegnanie Louis.- W wolnej chwili napiszę. Paa, kocham cię- posłał mi buziaka wychodząc z pokoju. Telefon zawibrował. ,, O esik ''- pomyślałam. Od Louisa. Uśmiechnęłam się. Otworzyłam wiadomość. ,, Już tęsknię. Lou x ''. ,, Uważaj na siebie. Tęsknię bardziej. Cat x". Odpisałam. Nie minęła minuta i dostałam odpowiedź. ,, To Ty uważaj bardziej. Daj mi znać jak będziesz chciała gdzieś wyjść. Masz nowego ochroniarza. A, i zadzwoń do rodziców, bo z rana dzwonili. Nie chciałem Cię budzić. Mamy przygotowania do konferencji. Kocham Cię. Pa ! Lou x". Już nie odpisywałam. Myślałam co będę dzisiaj robić. Pierwsze co mi przyszło do głowy to: ,, Idź POBIEGAĆ ! A potem POPŁYWAĆ !''. Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam to i szybko się przebrałam. Błam sama w domu. Nie zdziwiłam się. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Było dzisiaj naprawdę ciepło, chociaż nie było słońca. Przed domem było z 5 paprazzi. Zaczęli robić mi zdjęcia, a ja od razu sprintem pobiegłam do przodu. Wbiegłam w jakąś uliczkę i zobaczyłam cudowną willę. Aż zaparło mi dech w piersiach. Przechyliłam głowę widząc znajomego mężczyznę wsiadającego do nisko zawieszonego czerwogeno Ferrari. Jak na zawołanie odwrócił głowę i popatrzył się na mnie. Lekko się uśmiechnął. Zrobiłam to samo. Zaczął iść w moim kierunku i srece zaczęło mi łomotać jak nigdy. Czułam się jak małolata podglądająca sąsiada, która została przyłapana na gorącym uczynku.

- Witaj Catlin- powiedział formalnym głosem.
- Cześć Jacob- odparłam czując rumieńce. ,, Ogarnij się !". Denerwował mnie ten głos w głowie. Jeszcze nigdy żaden facet tak bardzo mnie nie onieśmielał. Poczułam coś ciepłego na ramionach i mimowolnie się wzgrygnęłam. Na ramionach miałam czarną marynarkę.
- Masz gęsią skórkę. Miło cię znów widzieć- miał kamienny wyraz twarzy. Nie wiedziałam czy mówi prawdę.
- Ciebie również- popatrzyłam mu w oczy. Były tak przenikliwe. Czułam jakby przeszywał mnie wzrokiem na wylot. Na stówę wie, jak onieśmiela kobiety. Zapiął mi marynarkę. Śledziłam każdy jego ruch. Był dokładny i robił wszystko z gracją.
- Zapraszam na kawę- uśmiechnął się tak jak wczoraj. Ahhh... Cudny uśmiech. Popatrzyłam na swój strój i ciało, bo koszulka odsłaniała mi umięśniony brzuch. Jacob wzrokiem podążył za moim. Zatrzymał się na brzuchu i oczy wyraźnie mu pociemniały. Patrzyłam się na niego i nawet nie wiedziałam kiedy przygryzłam dolną wagrę. Podniósł wzrok na przygryzioną wargę. Jego oczy były wręcz brunatne.
- Mój strój chyba nie jest odpowiedni na kawę- powiedziałam.
- Mnie pasuje- próbował stłumić uśmiech, ale niezbyt mu to wyszło.- Jedźmy- rękę dał na moje plecy i prowadził do auta. Naprawdę było nisko zawieszone.
- Służę dłonią- podał mi i pomógł wsiąść. Siedzenia były tak miękkie, że zasnąć się dało. W aucie pachniało... Hmm... Agonist Infidels. Jacob usiadł na miejscu kierowcy. Auto wręcz zamruczało. Wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do kierownic po prawej stronie.
- Myślałem o tym czy by do Ciebie nie zadzwonić i pojawiłaś mi się jak na zawołanie- powiedział zapatrzony w jezdnię. Zaśmiałam się.- Naprawdę, ślicznie wyglądasz - jego nastrój szybko się zmienił. Z formalnego na podrywacza ? Hmmm...
- Dziękuję. Ty też wyglądasz- zmierzyłam go spod przymkniętych powiek, na co odpowiedział stłupionym śmiechem- nieźle.
- Powiadzasz ,,nieźle''?- na jego twarz zawitał lekki uśmiech.
- Hmm... No tak.
- Opowiedz mi coś o sobie- powiedział szorstko. Hmm... A więc znowu wracamy do formalności... Przypominał mi kobietę w ciąży.
- A co chcesz wiedzieć?- zapytałam również szorstko.
- To co chcesz powiedzieć- ,,Ehhh... No serio ?! Bawimy się w zagadki"-pomyślałam i wywróciłam oczami.
- Imię znasz. Mam 17 lat i nie jestem stąd.
- Dużo powiedziałaś- w jego głosie wyczułam nutkę ironii.
- Tyle ile chciałam- uśmiechnęłam się pod nosem.- Twoja kolej.
- Mam 20 lat i jestem stąd.
- Mhmm... Informacje pierwsza klasa- popatrzył na mnie ciemnymi tęczówkami. Mimowolnie przygryzłam wargę. Patrzył się na moje usta i dopiero w tedy zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na miejscu.- Idziemy?- zapytałam i chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Popatrzyłam na Jacoba. Na jego usta wkradł się TEN uśmiech. Czułam gorąco na policzkach. Chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Wyszedł z auta i podbiegł do moich drzwi. Otworzył je jednym ruchem.
- Służę pomocą- wyciągną dłoń. Złapałam ją. Szybkim ruchem wciągnął mnie z auta. Usłyszałam jedynie ,piip'' i poczułam jego rękę na wcięciu między tyłkiem i plecami. Odsunęłam się od niego. Popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nie jestem jakąś pierwszą lepszą, która pójdzie z tobą do łóżka ! Jak masz mnie za taką to wal się o sosnę !- ściągnęłam jego marynarkę. Rzuciałam mu nią w twarz i sprintem uciekłam. Mogłam się tego spodziewać. ,, Masz za swoje ! Masz Louisa i jak szmata się zachowałaś. Nie dziw się, że tak cię potraktował!'' Ten głos zbyt często ma rację. Nie wiem jak, ale znalazłam się przy galerii. Byłam wściekła.Wściekła na siebie, jak mogłam tak postąpić. Rozciągnęłam się i zaczęłam biegać. Dawałam z siebie wszystkoNawet nie zauważyłam kiedy zaczęło się ściemniać. Przystanęłam na chwilę i zdałam sobie sprawę z tego, że nogi zaraz w tyłek mi wejdą. Byłam niedaleko domu. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam 14 nieodebranych połączeń i 8 sms'ów. Nie chciało mi się sprawdzać i truchtem ruszyłam do domu. Marzę jedynie o kąpieli. Cicho weszłam i ściągnęłam buty. Na palcach weszłam do salonu. Oczywiście sierotka Catlin musiała na coś wejść i się wywalić. Leżałam na podłodzę i śmiałam się jak głupia. Nade mną stał Lou i Niall. Pomogli mi wstać.
- Jakaś ty lodowata- powiadział Niall. A Lou gdzieś zniknął. Trzęsłam się. Nialler mnie przytulił. Wtuliłam się w jego tors. Jak grzejniczek.
- Ej, bo zazdrosny będę- usłyszałam Lou. Miałam wyrzuty sumienia. Wielkie. Niall mnie puścił.- Napuszczam ci wody do wanny- powiedział Lou.
- Dziękuję- pocałowałam go w policzek. Nie patrzyłam mu w oczy. Bałam się, że wszystko z nich wyczyta. Jednak po zachowaniu od razu poznał.
- Kochanie, coś się stało?- zapytał z troską w głosie.
- Jestem zmęczona, długo biegałam. Chcę się wykąpać i iść spać- odpowiedziałam zmuszając się do uśmiechu. Ominęłam chłopaków i poszłam na górę. Weszłam do łazienki w pokoju Louisa i mojego. Kurczę. Pokój Louisa i mój. Nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Weszłam do gorącej wody. Czułam każdy mięsień. Sprawdziłam telefon. 10 nieodebranych połączeń od Lou. Dwa od Nialla i dwa od ,,nieznany''. W głowie zapaliło mi się czerwone światło z imieniem ,,Jacob''. ,,Wal się''- pomyślałam. ,,No proszę, proszę. Dopiero co wymienialiście czułe spojrzenia, a teraz ,,wal się''. Przemyśl swoje zachowanie i się zdecyduj !''- znowu ten głos. Już mnie do szału doprowadzał. Sprawdziłam esy. 7 od Lou typu ,, Gdzie jesteś ?! Wracaj do odmu. Jest już późno. Martwię się. Lou xoxo." I jeden od ,,nieznajomy''. Włączyłam tą wiadomość. ,,Nie chciałem Cię tak potrakować. Przepraszam jeżeli tym Cię uraziłem. Nie chciałem. Zapraszam na kawę w ramach przeprosin. Napisz kiedy masz czas. J. x'' Nic nie odpisałam i nawet nie miałam zamiaru tego robić. Umyłam się i wyszłam. Ubrałam koszulkę Lou, która leżała na szafce i położyłam się. Czułam jak Lou kładł się koło mnie. Szybko zasnęłam.

________________________________

Hej, hej, hej. Tylko mnie nie bijcie ;( WIELKIE PRZEPRASZAM ZA ZANIEDBANIE BLOGA. Mam dużo zaległości w szkole i sprawdzianów i kartkówek... Awwww... Mam już dość ! Ten rozdział pisałam ponad tydzień. TYDZIEŃ ; 0 Będę się starała wrzucać jakoś dwa na miesięc czy trzy... Wybaczcie, ale nie uczę się za dobrze i zajmuje mi to dwa razy więcej niż normalnemu człekowi ; O Więc Miśki moje kochane. Czytajcie i wysyłajcie znajomym mój blog ( REKLAMA musi być xD ) I dziękuję, że czytacie TO COŚ <33 Koffam Was <3 Dzianki za wyrozumiałość ^^