czwartek, 19 grudnia 2013

Libster Award #2


Libster Award #2

Zostałam nominowana przez proszę o bębny.. damdaramdamdaram... NICOL <3 --> http://harrykochakotki.blogspot.com/  Jak już wiecie, to moja druga nominacja <3 I jeśli dobrze pamiętam, pierwsza też była od NICOL ( Boże, dziewczynoo... Jak Ty cudownie piszesz <3 Czekam tylko na wydanie Twojej pierwszej książki, hihi ^^).

A teraz czas na pytanka ^^ no więc okey, zaczynamy ;3

1. Od jak dawna masz bloga ?

Od 30 lipca 2013 ^^


2. Zainteresowania/Hobby ?
Hmm... 1D, gotowanie, taniec, muzyka, wizaż, i to chyba wszystko ;3


3.  Ulubiony kolor ?
Fioletowy <3, zielony i żółty ^^ Nie lubię różu, a większość sukienek mam różowych ... ŁAT DA FAK ?! 


4. Ulubiona piosenka ?
Na ten moment dalej faza na SOML <33


5. Motto życiowe to...

Niczego nie żałuj. Życie jest tylko jedno, więc żyj tak jak pragniesz i nie patrz na innych.


6. Ulubione danie i picie to...
Pizza, fryteczki, kurczaczek z rożna, jedzenie w McDonaldzie, KFC... A dupsko rośnie ;-; A piciu to Coca-Cola <33


7. Twój idol ?
Louis Tomlinson, Harry Styles, Niall Horan, Liam Payne i Zayn Malik.. Rozwalają mnie moje koleżanki Directionerki... One nie są ,,Dajrekszjonerkami'' one są ,,Direkszjonerkami'' ;-; Tak samo nie słuchają ,,Łan Dajrekszyn'' tylko ,,Łan Direkszyn'' ... NO JAK TAK MOŻNA, NO ?! AWWW ._. 


8. Jakaś rzecz, która zmieniła Cię oraz to jak postrzegasz świat.

Pewien blog, który uświadomił mi wiele rzeczy i do mojego małego świta, w którym żyję wkredło się troszkę szarości, jak i rówież choroba mojej Mamy, Babci i moja. Całkiem obróciło to moje życie. O 180 stopni. Trochę słabsza jestem i zuważam u siebie częstsze przygnębienie oraz niechęć do robienia wielu rzeczy, nawet czasem do życia. Ktoś może pomyśli sobie ,,Jakaś psychiczna..." czy cuś, ale po prostu dużo rzeczy mnie zmienia, a moja uczuciowość uderza we mnie z coraz większą siłą.


9. Gdybyś mogła być jakąś nadprzyrodzoną istotą... to jaką?
I tu objawia się mój spór od chyba 3 lat xD Wampirem bądź wilkołakiem ^^ Nie mogę się zdecydować. xD


10. Ulubione zajęcie?
Mhmm... Myślę, że leżenie na podłodze i pisanie z ludkami, bądź też ZAKUPY, i jedzenie słodyczy. <3 Hyhyhy. ^^


11. Jak dałabyś na imię swoim dzieciom ?
Jak imiona angielskie to wiemy jakie dla chłopców ^^ A dla dziewczynki, to chyba Alice albo Angelina, moje dwie wierne przyjaciółki <3 A jak polskie to dla chłopca Kuba, Kamil bądź Łukasz ^^ Dla dziewczynki Angela lub Alicja ^^ 



Mam naprawdę mało blogów, więc nominuję 4 ^^ ._.
1. http://harrykochakotki.blogspot.com/ ==>Hyhyhy, w końcu ;>
2. http://uszczypnij-mnie-jezeli-to-klamstwo.blogspot.com/
3. http://milczac-przez-swiat.blogspot.com/
4. http://harryniallstorylove.blogspot.com/


Dopsze, to teraz pytanka;
1. Ile masz lat?
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
3. Zainteresowania/hobby... jak tak to jakie?
4. Od jak dawna jesteś Directionerką?
5. Pierwszą piosenkę chłopaków, którą usłyszałaś to...?
6. Jak idzie Ci w szkole?
7. Ulubiony kolor?
8. Ulubiona potrawa?
9. Jak reagujesz widząc ,,69"?
10. Jesteś tolerancyjna?

No to koniec tego dobrego ^^ Ja zabieram się za rozdział ;3 Do zobaczenia w kolejnej części, już XVIII :D <3







sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział XVII

Rozdział XVII

                               

                     Obudziłam się w środku nocy. Przewracałam się we te i we wte. Nic. Ni to byłam rozbudzona, ni to śpiąca. Popatrzyłam się niezbyt spokojną twarz Lou. Spał, ale czymś się przejmował. Chyba moim zachowaniem. Westchnęłam cicho i wstałam. Pocałowałam Louisa w czoło. Cała się trzęsłam z zimna. Wzięłam bluzę Lou, która była powieszona na krześle i założyłam ją. Wślizgnęłam się w ciepłe kapciuszki leżące pod łóżkiem. Popatrzyłam na zegar. 01.26. Świetnie. Długo pospałam. Zaczynałam dostawać napady gorąca. Pociągnęłam nosem. Ubrałam szybko jakieś dresowe spodnie i po cichu otworzyłam drzwi, nie chcąc zbudzić Lou. Nie chociaż on się wyśpi. Zamknęłam drzwi i poczłapałam po schodach na dół. Znowu było mi zimno. Awww... Jakież to denerwujące. W kuchni paliło się światło. Kto o tej godzinie jeszcze przesiaduje w kuchni ? Albo po prostu ktoś światła nie zgasił. Weszłam i zobaczyłam Liama. Nie chciałam go wystraszyć, ale jak to ja musiałam coś zrobić. Kichnęłam jak Scoby Doo, gdy z Kudłatym chowają się przed potworami... Ahhh... Uwielbiam Scoby'ego. Liam lekko podskoczył i popatrzył się na mnie. O nic nie pytając podszedł do szafki i coś z niej wyciągnął. Nastawił wodę w czajniku.
- Siadaj. Zaraz dostaniesz coś co powinno ci pomóc- powiedział z troską w głosie.
- Dziękuję- powiedziałam tak, że nawet nie wiem czy mnie usłyszał. Miałam cholerną chrypę i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo boli mnie gardło. Zaś podszedł to szafki. Wyciągnął syrop i jakieś tabletki. Odstawił na blat i pociągnął za rączkę szuflady. Wyciągnął z niej łyżkę. Liam i łyżka ?! Od kiedy ?! Postawił przede mną wszystko i usiał koło mnie.
- Co jest? Coś cię dręczy. Widzę to- powiedział patrząc mi się w twarz. Od razu ją spuściłam i schowałam w rękach.- Możesz mi zaufać- powiedział cicho. Wzięłam głęboki wdech.
- Boję się, że to nie ma sensu. Wszystko. Cały ten przyjazd. Nie mogę wymazać z pamięci tego, jak się czułam i zachowywałam przez Lou mimo tego, że mnie przeprosił. Kocham go, ale boję się, że go stracę. Wiesz o akcji sprzed galerii ?- kiwnął głową.- Ten chłopak... Widziałam się z nim. Zachowywałam się przy nim jak nie ja. Onieśmielał mnie i podrywał, a ja nic z tego sobie nie robiłam. Wsiadłam z obcym facetem do jego auta i jechałam na kawę i ciastko. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem czy zasługuję na Louisa. Kocham go. Bardzo. Tęsknię też za rodzicami. Chciałabym przy nich być. Są mi potrzebni. Jest mi potrzebna mama. Jej uścisk. Głos. Powiedzenie, że wszystko się ułoży. Chciałabym z nią usiąść i oglądnąć Mamma Mie. Pośpiewać i potańczyć to piosenek. Popłakać się na Slipping Through My Fingers. Posłuchać sucharów taty. Usłyszeć to, że jak jakiś chłopak mnie zrani to przyjdzie ze swoją wiatrówką. Poprzeszkadzać mu w biurze. Naprawić z nim auto mimo tego, że przeze mnie jest bardziej zepsute. Tęsknię za tym- moje wyznanie przerwał piszczący czajnik. Li szybko podszedł i zgasił pod nim gaz. Zalał jakiś proszek w kubku i podał mi.
- Odczekaj i wypij. Rozumiem jak się czujesz. Też tęsknię za rodziną. Jak chcesz mogę zastąpić ci twoją mamę i możemy oglądnąć Mammę Mię jak wyzdrowiejesz. Streep świetnie w nim zagrała- lekko się uśmiechnęłam-, a co do tego chłopaka wiem co to za typ faceta. Nie powinnaś się znim zadawać. Wypij, powinno ci pomóc- powąchałam napar. Aż się skrzywiłam. Śmierdział niemiłosiernie. Wzięłam mały łyczek i od razu zaczęło mi świdrować w żołądku. Zatkałam nos i przechyliłam kubek. Wypiłam wszystko. Obrzydlistwo. Przysunął syrop w moją stronę.
- To też będzie takie obrzydliwe?- zapytałam ledwo słyszalnie. Tylko się uśmiechnął. Widziałam po nim jak był już śpiący.- Idź spać. Ja jeszcze posiedzę. Coś oglądnę- nalałam syropu na łyżkę i od razu włożyłam do ust. Mniam. Truskawkowy.
- Napewno?- kiwnęłam głową w odpowiedzi.
- Dobranoc i śpij dobrze- zastanawiałam się jak on mnie słyszy, jak ledwo ja siebie słyszę.
- Weź tabletkę do ssania- powiedział wychodząc z kuchni. Słyszałam jak wchodzi po schodach i zamyka drzwi od swojego pokoju. Siedziałam z jakieś z pięć minut bez ruchu i patrzyłam się w okno. Wzięłam jakieś krakersy, czekoladę i Tymbarka. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam TV. Leciałam po programach. Jakaś tania komedia. Jakiś romantyk. Horror... Czy jest coś w tej telewizji ?! Przełączyłam na następny program i mam ! Mocny kryminał. O tak. Tego mi potrzeba. Krew. Akcja. Splówy. Bójki. Dokładnie tego potrzebowałam. Została mi połowa czekolady i kilka krakersów. Jadłam patrząc na trupy. To normalne, prawda ? Kiedyś chciałam zostać Agentką NCIS lub CIA, albo FBI. Ale jakoś nie wyszło. Flim się skończył i znowu nie było czego oglądać. Włączyłam Disney Chanel i leciał Król Szamanów. Kiedyś kochałam się w tym Yoh Asakurze. Uwielbiam to anime. Naruto też był cudowny. Popatrzyłam na zegarek. Była 3.58. Weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie cappuccino. Usiadłam na kanapie i patrzyłam tępo przed siebie. Wyłączyłam telewizor. Zapaliłam lampkę stojącą na stoliku i wzięłam książkę. ,,Szeptem"... Hmm... Ciekawa nazwa. Książka tak bardzo mni wciągnęła, że nie zauważyłam, że już świta. Z czytania wyrwały mnie kroki na schodach. Kątem oka analizowałam sylwetkę. Niall.
- Bry- podszedł i mnie przytulił.-Jejkuu.. bez urazy, ale wyglądasz jak trup...- uśmiechnęłam się do niego blado.- Chcesz coś jeść?-zapytał głodomor.
- Nie, dziękuję.
- Ej, pokaż mi się. Ty chora jesteś- patrzył mi się w oczy, po czym przyłożył usta do mojego czoła. Zniknął na chwilę ze drzwiami kuchennymi. Wracał do mnie z czymś w ręce.- Zmierz temperaturę- niechętnie dałam termometr pod pachę i czekałam na ,,piiiip". Niall cały czas się na mnie patrzył.- Ile dzisiaj spałaś?- zapytał i przejechał palcem zapewne po podkrążonym oku.
- Niewiele- chyba traciłam głos. Usłyszeliśmy dźwięk końcowy mierzenia temperatuty. Wyciągnęłam termometr i Niall wziął mi go z ręki.
- Do łóżka. Raz- pierwszy raz w jego głosie słyszałam taką władczość.
- Nie chcę. Ile mam?
- Stanowczo za dużo żeby tu być- bez jakichkolwiek komplikacji wziął mnie na ręce. Nie protestowałam. Zarzuciłam mu ręcę na szyję i pamiętam jedynie schody i szybkie bucie serca Farbowanego. Odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***

Obudziłam się w innym pokoju. Czułam się trochę lepiej. Słyszałam śmiech z dołu. Cały czas było mi zinno. Przetarłam oczy i wstałam. Ubrałam papcie strojące przy łóżku. Takie cieplutkie i mięciutkie. Okryłam się kocem leżącym na fotelu. Zeszłam po schodach. Przywitało mnie całe grono i trzy bardzo znane mi osoby. Zbiegłam ze schodów prawie się zabijająć. 
- Mama !! Tata !! Ania !!- wykrzyczałam z takim impetem, że nie zwróciłam uwagi, jak bardzo bolało mnie gardło. Rzuciłam się im w ramiona i rozpłakałam się jak małe dziecko.- Tak bardzo tęskniłam. Tak bardzo was kocham, jak się tu znaleźliście ? 
- Twój przyjaciel Liam do nas zadzwinił i powiedział co o nas mówiłaś-powiedział tata. Przytuliłam się do niego, a mama starła mi łzę z policzka. 
- No no no, kuzynka, aleś ty wypiękniała-powiedziała Ania. Przytuliłam ją tak mocno, że chyba płuca jej zgniotłam.
- Schudłaś i też wypiękniałaś- powiedziałam troszkę głośniej ignorując ból gardła.
- To może my was zostawimy samych- powiedział Zayn. Dawno go nie widziałam.
- Dobry pomysł- powiedział Louis. Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. Podeszłam jeszcze do Li i uściskałam go.
- Dziękuję, naprawdę, bardzo ci dziękuję.
- Nie ma za co-powiedział i poszedł. Mama siedziała koło mnie na kanapie, a tata i Ania na fotelach... 


_____________________________________________

Hej, hej, hej <3 Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Taki trochę smętny. Wybaczcie mi za to. Mam taki dziwny dzisiaj humorek. ;_; DZIĘKUJĘ ZA PONAD 3100 wyświetleń <333 Koffam Was i jeszcze raz dziękuję <33 Następny rozdział pojawi się za tydzień (14.12) bądź za dwa (21.12). ZA 15 DNI URODZINKI MOJEGO MĘŻA <3333 OUUU YEAA <33 22 lata *o* Mój mężczyzna : D Dzięki Miśki za czytanie tego bloga, to naprawdę dużo dla mnie znaczy <33

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział XVI

Rozdział XVI

Obudził mnie delikatny pocałunek w usta. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Dzień dobry- jego głos wywoływał w moim brzuchu taniec motyli.
- Bry- uśmiechnęłam się. Po twarzy muskało mnie słońce, przedostające się przez zasłony.
- Ubieraj się, bo już śniadanie stygnie- dopiero wtedy zobaczyłam, że jest ubrany.
- Mhm, a ty gdzie się wybierasz pięknisiu ?- potargałam ręką jego włosy.
- Mamy konferencję o 12- pocałował mnie w policzek.
- A jest ?
- 10.47.
- To mamy mało czasu- posmutniałam. Podniósł mój podbrudek i popatrzył w oczy.
- Będę o 22 Kochanie. Wytrzymasz tyle ?
- Czemu o 22 ?!
- Nagrywamy dzisiaj piosenkę- całował linię mojej szczęki.
- Ehh... No co mi pozostało ? Muszę czekać- jego usta schodziły coraz niżej po mojej szyi.- Lou, proszę, przestań.
- Wybacz...
- LOUIS !!!- do naszego pokoju wparowali Liam i Niall.
- Dobry- uśmiechnęłam się do nich przypominając sobie, że siedzę w łóżku w koszulce Lou. Od razu strzeliłam buraka i zasłoniłam się włosami, cały czas czując piekące policzki.
- Ja wam zaraz dam. Nie pukać do czyjegoś pokoju- z uśmiechem powiedział Lou i zaczął biec w ich stronę. Patrzyłam na te duże dzieci. Louis siedział na Niallu i go łaskotał, a Liam szedł z poduszką na Lou. Śmiałam się jak szlona, gdy role się odwróciły. Teraz to Niall siedział na Lou i go łaskotał, a Liam podchodził do mnie z poduszką.

- O nie- powiedziałam nie przestając się śmiać. Wzięłam poduszkę leżącą obok mnie. Byłam szybsza od Li i pierwsza go udeżyłam w nogi. Śmiejąc się zeskoczyłam z łóżka. Li gonił mnie po całym pokoju. Kątem oka zobaczyłam mszczącego się dalej Nialla. Podeszłam do niego i przez ramię zobaczyłam jak Liam się zamachuje z poduszką. Kucnęłam i w głowę dostał Niall. Leżałam na podłodzę kuląc się ze śmiech i patrząc jak to teraz Li i Niall biegają za sobą po całym pokoju. Do pokoju wszedł Zayn i sam patrząc się na tą dzieciarnię zaczął się śmiać.
- Chłopaki hahaha, jest już haha 11.08- uspokoił się, ale uśmiech nie znikał z jego twarzy.- Zbierajcie dupska i jedziemy- Niall i Li popatrzyli na niego i na siebie. Kiwnęli lekko głowami i ruszyli na Zayna z krzykiem. Zaczął uciekać. Od dawna się tak bardzo nie śmiałam.
- Lecę ich uspokoić- pocałował mnie czule na pożegnanie Louis.- W wolnej chwili napiszę. Paa, kocham cię- posłał mi buziaka wychodząc z pokoju. Telefon zawibrował. ,, O esik ''- pomyślałam. Od Louisa. Uśmiechnęłam się. Otworzyłam wiadomość. ,, Już tęsknię. Lou x ''. ,, Uważaj na siebie. Tęsknię bardziej. Cat x". Odpisałam. Nie minęła minuta i dostałam odpowiedź. ,, To Ty uważaj bardziej. Daj mi znać jak będziesz chciała gdzieś wyjść. Masz nowego ochroniarza. A, i zadzwoń do rodziców, bo z rana dzwonili. Nie chciałem Cię budzić. Mamy przygotowania do konferencji. Kocham Cię. Pa ! Lou x". Już nie odpisywałam. Myślałam co będę dzisiaj robić. Pierwsze co mi przyszło do głowy to: ,, Idź POBIEGAĆ ! A potem POPŁYWAĆ !''. Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam to i szybko się przebrałam. Błam sama w domu. Nie zdziwiłam się. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Było dzisiaj naprawdę ciepło, chociaż nie było słońca. Przed domem było z 5 paprazzi. Zaczęli robić mi zdjęcia, a ja od razu sprintem pobiegłam do przodu. Wbiegłam w jakąś uliczkę i zobaczyłam cudowną willę. Aż zaparło mi dech w piersiach. Przechyliłam głowę widząc znajomego mężczyznę wsiadającego do nisko zawieszonego czerwogeno Ferrari. Jak na zawołanie odwrócił głowę i popatrzył się na mnie. Lekko się uśmiechnął. Zrobiłam to samo. Zaczął iść w moim kierunku i srece zaczęło mi łomotać jak nigdy. Czułam się jak małolata podglądająca sąsiada, która została przyłapana na gorącym uczynku.

- Witaj Catlin- powiedział formalnym głosem.
- Cześć Jacob- odparłam czując rumieńce. ,, Ogarnij się !". Denerwował mnie ten głos w głowie. Jeszcze nigdy żaden facet tak bardzo mnie nie onieśmielał. Poczułam coś ciepłego na ramionach i mimowolnie się wzgrygnęłam. Na ramionach miałam czarną marynarkę.
- Masz gęsią skórkę. Miło cię znów widzieć- miał kamienny wyraz twarzy. Nie wiedziałam czy mówi prawdę.
- Ciebie również- popatrzyłam mu w oczy. Były tak przenikliwe. Czułam jakby przeszywał mnie wzrokiem na wylot. Na stówę wie, jak onieśmiela kobiety. Zapiął mi marynarkę. Śledziłam każdy jego ruch. Był dokładny i robił wszystko z gracją.
- Zapraszam na kawę- uśmiechnął się tak jak wczoraj. Ahhh... Cudny uśmiech. Popatrzyłam na swój strój i ciało, bo koszulka odsłaniała mi umięśniony brzuch. Jacob wzrokiem podążył za moim. Zatrzymał się na brzuchu i oczy wyraźnie mu pociemniały. Patrzyłam się na niego i nawet nie wiedziałam kiedy przygryzłam dolną wagrę. Podniósł wzrok na przygryzioną wargę. Jego oczy były wręcz brunatne.
- Mój strój chyba nie jest odpowiedni na kawę- powiedziałam.
- Mnie pasuje- próbował stłumić uśmiech, ale niezbyt mu to wyszło.- Jedźmy- rękę dał na moje plecy i prowadził do auta. Naprawdę było nisko zawieszone.
- Służę dłonią- podał mi i pomógł wsiąść. Siedzenia były tak miękkie, że zasnąć się dało. W aucie pachniało... Hmm... Agonist Infidels. Jacob usiadł na miejscu kierowcy. Auto wręcz zamruczało. Wciąż nie mogłam się przyzwyczaić do kierownic po prawej stronie.
- Myślałem o tym czy by do Ciebie nie zadzwonić i pojawiłaś mi się jak na zawołanie- powiedział zapatrzony w jezdnię. Zaśmiałam się.- Naprawdę, ślicznie wyglądasz - jego nastrój szybko się zmienił. Z formalnego na podrywacza ? Hmmm...
- Dziękuję. Ty też wyglądasz- zmierzyłam go spod przymkniętych powiek, na co odpowiedział stłupionym śmiechem- nieźle.
- Powiadzasz ,,nieźle''?- na jego twarz zawitał lekki uśmiech.
- Hmm... No tak.
- Opowiedz mi coś o sobie- powiedział szorstko. Hmm... A więc znowu wracamy do formalności... Przypominał mi kobietę w ciąży.
- A co chcesz wiedzieć?- zapytałam również szorstko.
- To co chcesz powiedzieć- ,,Ehhh... No serio ?! Bawimy się w zagadki"-pomyślałam i wywróciłam oczami.
- Imię znasz. Mam 17 lat i nie jestem stąd.
- Dużo powiedziałaś- w jego głosie wyczułam nutkę ironii.
- Tyle ile chciałam- uśmiechnęłam się pod nosem.- Twoja kolej.
- Mam 20 lat i jestem stąd.
- Mhmm... Informacje pierwsza klasa- popatrzył na mnie ciemnymi tęczówkami. Mimowolnie przygryzłam wargę. Patrzył się na moje usta i dopiero w tedy zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na miejscu.- Idziemy?- zapytałam i chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Popatrzyłam na Jacoba. Na jego usta wkradł się TEN uśmiech. Czułam gorąco na policzkach. Chciałam otworzyć drzwi, ale były zablokowane. Wyszedł z auta i podbiegł do moich drzwi. Otworzył je jednym ruchem.
- Służę pomocą- wyciągną dłoń. Złapałam ją. Szybkim ruchem wciągnął mnie z auta. Usłyszałam jedynie ,piip'' i poczułam jego rękę na wcięciu między tyłkiem i plecami. Odsunęłam się od niego. Popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nie jestem jakąś pierwszą lepszą, która pójdzie z tobą do łóżka ! Jak masz mnie za taką to wal się o sosnę !- ściągnęłam jego marynarkę. Rzuciałam mu nią w twarz i sprintem uciekłam. Mogłam się tego spodziewać. ,, Masz za swoje ! Masz Louisa i jak szmata się zachowałaś. Nie dziw się, że tak cię potraktował!'' Ten głos zbyt często ma rację. Nie wiem jak, ale znalazłam się przy galerii. Byłam wściekła.Wściekła na siebie, jak mogłam tak postąpić. Rozciągnęłam się i zaczęłam biegać. Dawałam z siebie wszystkoNawet nie zauważyłam kiedy zaczęło się ściemniać. Przystanęłam na chwilę i zdałam sobie sprawę z tego, że nogi zaraz w tyłek mi wejdą. Byłam niedaleko domu. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam 14 nieodebranych połączeń i 8 sms'ów. Nie chciało mi się sprawdzać i truchtem ruszyłam do domu. Marzę jedynie o kąpieli. Cicho weszłam i ściągnęłam buty. Na palcach weszłam do salonu. Oczywiście sierotka Catlin musiała na coś wejść i się wywalić. Leżałam na podłodzę i śmiałam się jak głupia. Nade mną stał Lou i Niall. Pomogli mi wstać.
- Jakaś ty lodowata- powiadział Niall. A Lou gdzieś zniknął. Trzęsłam się. Nialler mnie przytulił. Wtuliłam się w jego tors. Jak grzejniczek.
- Ej, bo zazdrosny będę- usłyszałam Lou. Miałam wyrzuty sumienia. Wielkie. Niall mnie puścił.- Napuszczam ci wody do wanny- powiedział Lou.
- Dziękuję- pocałowałam go w policzek. Nie patrzyłam mu w oczy. Bałam się, że wszystko z nich wyczyta. Jednak po zachowaniu od razu poznał.
- Kochanie, coś się stało?- zapytał z troską w głosie.
- Jestem zmęczona, długo biegałam. Chcę się wykąpać i iść spać- odpowiedziałam zmuszając się do uśmiechu. Ominęłam chłopaków i poszłam na górę. Weszłam do łazienki w pokoju Louisa i mojego. Kurczę. Pokój Louisa i mój. Nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Weszłam do gorącej wody. Czułam każdy mięsień. Sprawdziłam telefon. 10 nieodebranych połączeń od Lou. Dwa od Nialla i dwa od ,,nieznany''. W głowie zapaliło mi się czerwone światło z imieniem ,,Jacob''. ,,Wal się''- pomyślałam. ,,No proszę, proszę. Dopiero co wymienialiście czułe spojrzenia, a teraz ,,wal się''. Przemyśl swoje zachowanie i się zdecyduj !''- znowu ten głos. Już mnie do szału doprowadzał. Sprawdziłam esy. 7 od Lou typu ,, Gdzie jesteś ?! Wracaj do odmu. Jest już późno. Martwię się. Lou xoxo." I jeden od ,,nieznajomy''. Włączyłam tą wiadomość. ,,Nie chciałem Cię tak potrakować. Przepraszam jeżeli tym Cię uraziłem. Nie chciałem. Zapraszam na kawę w ramach przeprosin. Napisz kiedy masz czas. J. x'' Nic nie odpisałam i nawet nie miałam zamiaru tego robić. Umyłam się i wyszłam. Ubrałam koszulkę Lou, która leżała na szafce i położyłam się. Czułam jak Lou kładł się koło mnie. Szybko zasnęłam.

________________________________

Hej, hej, hej. Tylko mnie nie bijcie ;( WIELKIE PRZEPRASZAM ZA ZANIEDBANIE BLOGA. Mam dużo zaległości w szkole i sprawdzianów i kartkówek... Awwww... Mam już dość ! Ten rozdział pisałam ponad tydzień. TYDZIEŃ ; 0 Będę się starała wrzucać jakoś dwa na miesięc czy trzy... Wybaczcie, ale nie uczę się za dobrze i zajmuje mi to dwa razy więcej niż normalnemu człekowi ; O Więc Miśki moje kochane. Czytajcie i wysyłajcie znajomym mój blog ( REKLAMA musi być xD ) I dziękuję, że czytacie TO COŚ <33 Koffam Was <3 Dzianki za wyrozumiałość ^^

niedziela, 20 października 2013

Rozdział XV

Rozdział XV

- Witam- powiedział nasz ochroniarz. Słysząc jego obślizgły głos, który zmienił na dany moment w słodziutki, wywołał we mnie odrazę i drżenie. Patrzył się na mnie ćpuńskim wzrokiem. Momentalnie zrobiło mi się słabo. Chciałam uciekać, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Były jak z waty. Czułam jak szklą mi się oczy. ,, Nie, nie, nie. To tylko zły sen''- powtarzałam sobie w myślach. ,, Zaraz się obudzisz". Zamknęłam i otworzyłam oczy. Myślałam, że to pomoże. Czułam jakby świat zatrzymał się w miejscu.

- Cześć- zaświergotały Alice i Pezz. Czułam wielką kulę w gardle. Alice szturchnęła mnie lekko w ramię.
- Cze- cześć- powiedziałam ledwo słyszalnie, ale na jego twarzy widziałam tą satysfakję z mojego strachu. Dziewczyny poszły w stronę wejścia. Najwidoczniej myślały, że idę za nimi, a ja jak ten słup soli stałam przed galerią i nie mogłam ruszyć nawet palcem. Srece łomotało mi tak bardzo, że On na 100% je słyszał. Podszedł w moją stronę. Automatycznie się cofnęłam, ale oczywiście Cat musiała na coś wejść co by ją unieruchomiło... Czy muszę być taką fajtłapą ?! Czułam zimno metalu na plecach. Oddychałam tak szybko...

- Niech Pani uwarza. Kręci się tu wiele zboczeńców i ćpunów. Mam Panią chronić- mówił z głosem przepełnionym troską. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że naprwdę chce mnie chronić. Poczułam jak jego palce jadą do góry mojego uda. Jęknęłam z przerażenia. Czułam łzy. Bałam się. Nie mogłam się ruszyć. Nie potrafiłam. Jakby moje ciało nie było moje. Ktoś szarpnął Kacpra za ramię.

- Co Pan robi tej Pani ?- zapytał zza ciemnych okularów młody chłopak. Nie wiem po co mu były okulary w tak pochmurny dzień.
- Nie Twoja sprawa, gnojku- zasyczał Kacper.
- Wydaje mi się, że moja, bo ta urocza istotka płacze- jego głos był taki delikatny i stonowany, a zarazem męski.
- Powiedziałem coś, WON!- Kacper celował w jego twarz, ale tamten był szybszy i złapał jego rękę i wykręcił na plecy.
- Coś jeszcze?- zapytał mocniej wykręcając mu rękę. Usłyszałam za sobą ciszy szmer. Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam dziewczyny, przyglądające się całej akcji. Chłopak z okularami podszedł do mnie z Kacprem, cały czas mając jego rękę za plecami. Wyzywał chłopaka, a on jak grochem o ścianę. Opanowany i spokojny. Dopiero teraz dostrzegłam jego ciemne, prawie czarne włosy. Mocne rysy twarzy. Wysoki i barczasty. Przyznać muszę. Niezłe ciacho z niego.
- Przeproś tą damę- powiedział opanowanym głosem. Próbował się wyrwać, ale tamten wykręcał mocniej jego rękę. W końcu jękął z bólu. A ja cały czas stałam w miejscu. Usłyszałam głos Alice. Nic nie rozumiałam. Byłam oszołomiona.
- Puść mnie !- syknął przez zaciśnięte zęby Kacper. Nie wiem jak, ale wydostał się z jego uścisku. Pobiegł do auta. Wsiadł i odjechał. Niech jedzie gdzie pieprz rośnie, bylebym go nie widziała. Pezz i Alice patrzyły na odjeżdżające auto.
- Wszystko w porządku ?- podszedł do mnie i ściągnął okulary. Patrzyłam w jego hipnotyzujące ciemnobrązowe oczy. Jedynie kiwnęłam głową.
- Coś ci zrobił ?- cały czas patrzyłam mu w oczy. Nie wiedziałam co zrobić.
- Co do cholery się stało ?- wypaliła Pezz. Ciemnooki skrócił szybko całą sytuację. Nie wiedziałam, że cały czas po policzkach spływały mi łzy. Zorientowałam się dopiero jak chłopak delikatnie chusteczką wycierał mi policzki. Zdobyłam się na odwagę.
- To był ON- powiedziałam drżącym głosem. Przed oczami miałam tą noc.
- KACPER ??!!- Prerrie wraz z Alice krzyknęły w tym samym czasie. Kiwnęłam głową.
- Kto ?- spytał opanowanym głosem.
- Jak masz na imię?- wypaliłam nie zważając na jego ostatnie pytanie.
- Jacob- powiedział z uśmiechem ukazując rząd śnieżnobiałych równych zębów. Przyznam, onieśmielał mnie trochę.- A Ty ?
- Catlin- uśmiechnęłam się.
- Miło cię poznać, Catlin- jeszcze jeden onieśmielający uśmiech. Dziewczyny gdzieś znikły. ,, Pewnie poszły do sklepu"- pomyślałam. Odwzajemniłam jego uśmiech.
- Dziękuję za to przed galerią. Gdyby nie ty...- spuściłam głowę. ,, Głupia dziewucho, nie rycz''- powiedział mi obcy głos w głowie. Posłuchałam go.
- Nie musisz dziękować- kolejny uśmiech, FUCK, czułam jak się czerwienię. ,, Ogarnij się, LOUIS na ciebie czeka"- zaś ten głos. Czułam jak wibrował mi telefon w kieszeni.
- Przepraszam, ktoś do mnie dzwoni- wymamrotałam. Popatrzyłam na wyświetlacz ,, Nieznany numer". Odebrałam.
- Tak ?- zapytałam.
- Obserwuję się Catlin. Nie myśl, że wystraszyłem się tego lalusia- powiedział głosem pełnym pogardy. Czułam jak moje ciało samo się spina.
- Jak spieprzyłeś, to najwidoczniej tak- rozłączyłam się. Podeszłam do Jacoba.
- Naprawdę dziękuję, ale muszę już lecieć. Jestem ci coś winna, więc jeśli będziesz czegoś potrzebował to daj znać- podałam mu malutką kartkę z numerem. ,, Jeszcze jeden uśmiech, proszę'' - pomyślałam, a chwilę później skarciłam się w duchu, za tą myśl, ale jak za zawołanie dostałam to o co prosiłam.
- Do zobaczenia- powiedział i poszedł przwciwną stronę. Odetchnęłam pełną piersią. Czułam się obserwowana. Zadzwoniłam do Alice. Były w H&M. Weszłam i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ta cudowna sukienka. Poszukałam 36 i pomachałam moją zdobyczą dziewczną, które pojawiły się na horyzoncie. Zapomniałam o wszystkim co się stało jeszcze chwile temu i poddałam się wirowi zakupów.

***
Weszłyśmy do domu z wielką dawką pozytywnej energii. Od razu rzuciłam się w ramiona Lou. Wziął moje torby z zakupami i mnie w ramiona. ,,Mój siłacz''- pomyślałam. Otworzył drzwi do swojego pokoju kopniakiem. Postawił mnie na podłodze.
- A teraz chwal się co sobie kupiłaś- wyciągałam każdą rzecz po kolei. Pokazując mu ostatnią zdobycz przyciągnął mnie do siebie i zaczął zachłannie całować. Jego ręcę zwiedzały moje całe ciało. Zaczął wkładać ręcę pod moją koszulkę.
- Louis- szepnęłam-, proszę, przestań- jego ręce szybko przestały siłować się z moim stanikiem.
- Wybacz, poniosło mnie- mówił cicho. Miał spuszczoną głowę. Dwoma palcami podniosłam jego podbrudek. Patrzyłam głęboko w jego oczy. Dałam mu buziaka w czubek nosa.
- Muszę ci coś powiedzieć- opowiedziałam o całym zajściu przed galerią. Jego twarz ukazywała różne emocje. Wściekłość, ból, zazdrość, satysfakcję przy wykręcaniu ręki. Gdy skończyłam wziął mnie w ramiona. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się już doszczętnie ciemno. Rozmawialiśmy i przypominaliśmy sobie o różnych śmiesznych sytuacjach z dzieciństwa. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy się, tuliliśmy, całowaliśmy. Czułam, że jest kimś kogo potrzebowałam tak często. Mimo swojego wieku był taki, jakim go zapamiętałam. Podeszłam do jego szafli i wyciągnęłam z niej koszulkę. Louis patrzył na każdy mój najmniejszy ruch. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Zmyłam makijaż i wyszłam. Podeszłam do łóżka, w którym czekał na mnie Lou.
- Mhmm... Cudownie pachniesz- powiedział, bawiąc się kosmykiem moich włosów. Wtuliłam się w jego pierś. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej i cichutko śpiewał do ucha. Gładził moje włosy. Ostatkiem sił podniosłam głowę i popatrzyłam mu w oczy.
- Kocham cię- powiedziałam.
- ,,They don’t know how special you are
They don’t know what you’ve done to my heart
They can say anything they want
Cause they don’t know us
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
 They don’t know about''- zaśpiewał mi i przypieczętował to długim i namiętnym pocałunkiem.
- ,,They don’t know about us''- zaśpiewał mi do ucha i odpłynęłam w krainę Morfeusza.


_______________________________

Mam nadzieję, że się spodobał :* Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, bo na razie muszę ponadrabiać wszystko w szkole. Pamiętajcie, komantarze motywują :* Do następnego <33

Nowy bohater

Pojawia nam się nowa osóbka w imaginie. Mini opisik :)




Kacper Capone- jest w połowie Polakiem-matka, a w połowie Włochem-ojciec. Przeprowadził się z matką i ojcem do Polski gdy miał 10 lat. Szybko załapał kontakt z Catlin. Był jej pierwszym chłopakiem. Ma 19 lat. Przyleciał do Anglii za Cat. Chce się z nią policzyć i chce przytkać jej usta, żeby nikomu nie powiedziała, o tym, że ją zgwałcił. Jest zdolny do wyszystkiego. Najbardziej jak się naćpa. 

To tyle, więcej w imaginie : D

niedziela, 13 października 2013

Rozdział XIV

Rozdział XIV

Obudziłam się przytulona do Louisa. Popatrzyłam na zegarek. 8.17. ,,Mindfuck"-pomyślałam. Usłyszałam dźwięk sms'a. Poczułam jak Lou przyciąga mnie bardziej do siebie.

- Nie wstawaj-powiedział zaspanym głosem-, dzień dobry Księżniczko- pocałował mnie w czoło.
- Cześć- powiedziałam. Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i się skrzywaiłam. Najwidoczniej zobaczył to, bo chwilkę później był nade mną.
- Uśmiech, raz- odgarnął kosmyk włosów z mojego czoła. Uśmiechnęłam się blado.- Nie takiego uśmiechu oczekiwałem. Zrzuciłam go znad siebie i tym razem ja byłam nad nim.- Mrrr, to mi się podoba- powiedział i złapał mnie za biodra. Wyszczerzył te swoje ząbki.
- Zbok- powiedziałam i cmoknęłam.
- Ale twój Zbok- zrzucił mnie i pocałował w usa. Lekko włożył swój język i zaczął siłować się z moim. Włożyłam ręce w jego włosy i przygryzłam jego wargę. Zmierzwiłam jego włosy po raz ostatni. Szybko wstałam. Wzięłam komórkę, ciuchy i ruszyłam w stronę łazienki.
-Zostawiasz mnie?- zapytał i zrobił minę zbitego szczeniaczka.
- Chce się ubrać i wracam do ciebie- lekko zadrżał mi głos. Wstał i podszedł do mnie. Był w samych bokserkach w dolary. Jego nieułożone włosy i ,,ubiorem' idealnie współgrały. Wyglądał tak seksownie. Ehhh...
- Co się dzieje?- złapał mnie za rękę i patrzył głęboko w oczy. Wiedział, że nie będę mogła skłamać patrząc mu się w oczy.
- Boję się. Kacper jest nie obliczalny...- czułam złę na policzku. Lou starł mi ją.
- Jesteś z nami. Nic ci się nie stanie. Obiecuję- pocałował mnie w czubek nosa. Wtuliłam się w niego.
- Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. To mój obowiązek cię chronić i będę robił to zawsze, a teraz leć się ubrać, bo coś czuję, że ktoś tu zaraz wparuje i powie, że śniadanie czeka- popchnął mnie w stronę łazienki-, już tęsknię-powiedział jak zamykałam drzwi. Ściągnęłam koszulkę, którą miałam na sobie. Nie wiem jak znalazła się na mnie. Chyba Lou mnie przebierał... Puściłam Kelly Clarkson -Stronger. Śpiewałam z nią i brałam przysznic. Wytarłam się dokładnie i zaczęłam suszyć włosy. Szybko się ubrałam i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam i zobaczyłam jak Lou z kimś rozmawia przez telefon.
- Nie! Już powiedziałem! Nie chcę cię znać!.... Idź do swojego Nathanka..... Powaliło cię! Kocham kogoś innego...... Tak, Catlin. Nie dzwoń i nie pisz do mnie!- rozłączył się. Stał przed oknem i na coś się patrzył. Podeszłam i go przytuliłam. Wyraźnie się rozluźnił.
- Chodź na śniadanie- powiedział i złapał mnie za rękę. Schodziliśmy po schodach, gdy z pokoju wychodził Liam.
- Jak się czujesz Cat?- zapytał z przejęciem w oczach.
- Ujdzie- powiedziałam. Dał mi sójkę w bok. Wymusiłam uśmiech, ale z uśmiechu przeszło to na skrzywienie.
- Cat !!- usłyszałam dwa cudownie współgrające ze sobą damskie głosy. Lou puścił moją rękę i leciutko pchnął mnie w stronę Pezz i Alice. Zeszłam i od razu obie rzuciły się na mnie. Mało mnie nie udusiły, tak mocno mnie ściskały.
- Ej, bo ją udusicie- powiedział Zayn i wpychając mnie pomiędzy dziewczyny zamknął mnie w uścisku.- Obiecuję, będzie dobrze. Nie pozwolimy cię skrzywdzić- powiedział mi na ucho.
- Dziękuję- odpowiedziałam. Puścił mnie i pocałował Prerrie w czoło.
- Dajcie mi dojść do Cat- usłyszałam zachrypnięty głos. Chwilę później Harry już mnie przytulał.
- ŚNIADANIE !!!- usłyszeliśmy z kuchi. Wszyscy weszliśmy do kuchni. Niall przygotował śniadanie. Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się.
- Ej, bo będę zazdrosny- powiedział Lou z uśmiechem, gdy siadał do stołu. Siedziałam pomiędzy Lou, a Hazzą.
- Jakie plany na dzisiaj?- zapytał Liam.
- A no, Cat idziemy dzisiaj na zakupy?- zapytała Pezz. - Alice się zgodziła. Więc ?
- Dobry pomysł- powiedziałam nie zbyt entuzjastycznie,  męcząc już chyba z piątą minutę jednego naleśnika.
- To za godzinkę, co?
- Spoko.
- Jedz to śniadanie- powiedziała Alice cała w skowronkach z racji tego,że czekają nas zakupy.
- Wybacz Niall, ale nie jestem głodna. Pójdę się przebrać. Dziękuję- wstałam od stołu i poszłam. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Alice.
- Idę z tobą- uśmiechnęła się.- Przepraszam- powiedziała, gdy byłyśmy już w pokoju Louisa. Nie wiem skąd wzięły się tam moje rzeczy. Postanowiłam zpytać go o to później.
- Za co?
- Przyjechałaś tak naprawdę do mnie, a prawie nie poświęcam ci czasu.
- Alice, rozumiem, jesteś zakochana- tak naprawdę potrzebowałam jej.
- Pomimo tego powinnam się tobą zająć.
- Kochanie, mamy całe życie przed sobą. Nadrobimy- wysłałam jej całusa.- A teraz czas się przebrać... Nie wiesz może czemu są tu moje wszystkie rzeczy ?
- No, bo wiesz... Zaproponowali mi żebyśmy tu zamieszkały, jak byłaś w szpitalu...- powiedziała, jakby czekała, aż ją opiernicze.
- Bajerancko. Jest dzisiaj ciepło ? Bo nie wiem jak mam się ubrać.
- Chłodno i deszczowo.
- Dupnie- powiedziałam szperając w szafie jakieś cieplutkie ciuszki. Padło na wygodę. Alice i Pezz były odstawione.
- Nie będzie wam zimno?- zapytałam jak stałyśmy na dole.
- Jedziemy autem- powiedziała z uśmiechem Pezz.
- Zapomniałam- strzeliłam buraczka.
- Chciałyście wyjść bez pożegnania?- zapytał Harry. Po jego prawej stał Lou, a po lewej Zayn. We trzy naraz podeszłyśmy do naszych chłopaków. Lou wziął moją twarz w obie ręce. Patrzył mi głęboko w oczy.
- Kocham cię- oboje powiedzieliśmy to w tym samym momencie. Przytuliłam się do niego. Dał mi całusa w nos.
- Uważaj na siebie- powiedział,- zresztą i tak macie załatwioną ochronę.
- Jak to ?
- Leć już- przejechał palcem po moim policzku.- Tęsknię- posłał mi buziaka jak wychodziłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do auta Alice. Za nami stało czarne VOLVO. Najwidoczniej dziewczyny wiedziały o ochronie. Ruszyłyśmy. Całą drogę gadałyśmy o ciuchach i sklepach. Po jakiś 20 minutach dojechałyśmy do galerii.  Zaparkowałyśmy i wyszłyśmy. To samo zrobił nasz ochroniarz. Wydał mi się taki znajomy. Nagle mnie oświeciło. To był...



_____________________________________

Miśki !! PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM. Nie dodawałam tak długo rozdziału, bo jak wyszłam ze szpitala, to miałam cholerne bóle głowy i potem znowu wylądowałam w nim -,- Ale teraz jest okej :* Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, jak tak proszę o pozostawienie komentarza. Co najmniej 5 <33 Dziękuję  <333 I strasznie chciałam podziękować za te 2296 wyświetleń to dla mnie naprawdę BARDZO DUŻO <3 Jeszcze raz dziękuję <33

niedziela, 22 września 2013

Rozdział XIII

Rozdział XIII

* 2 lata wcześniej *

 ,, Nie wiedziałam co się ze mną działo. Nie mogłam jeść, nie mogłam pić, nie mogłam spać, nie chodziłam do szkoły, byłam tak bardzo załamana... Cały czas myślałam o nim- Louisie. O tym, jak obiecywał, jak bardzo za nim tęsknię. Po raz 30 słuchałam tej jednej piosenki, cały czas. Leżałam na łóżku czując ciepłą ciecz na policzkach. Byłam sama w domu, jak to w zwyczaju. Rodzice mieli wrócić o 22. Mój telefon zawibrował. ,,Jedna nowa wiadomość od: Kacper.
,,Mam coś dla Ciebie, będzie Ci po tym bardzo fajnie. U mnie, za 20 minut. Masz być !"
 Kacper to kolega. Nie lubiłam go za bardzo, ale dobra. Ogarnęłam się i  wyszłam. Było niemiłosiernie zimno jak na październik. Po 10 minutach dotarłam do domu Kacpra. Zapukałam. Chwilę później otworzył mi drzwi. 

- Wejdź- powiedział z uśmiechem. Poszłam do salonu. Okay, przyznam się. Nie lubiłam Kacpra, bo kiedyś z nim byłam. Zdradził mnie z jakąś lafiryndą, dlatego się z nim koleguje, chociaż nie robię tego zbyt chętnie. Przyniósł mi Coca-Cole.

- Nie chcę pić- powiedziałam jeszcze trochę zapłakanym głosem-, co masz dla mnie ?
- Widzę jak wyglądasz, to przez niego ?- zapytał, nic nie odpowiedziałam.

- To masz czy nie ?! Ściągnąłeś mnie tu na darmo ? 
- Spokojnie kochanie.
- Nie mów tak do mnie!
- Dobrze, dobrze- powiedział z uśmiechem. Czerpał radochę z wkurzania mnie.- Trzymaj- wręczył mi mały woreczek z białym proszkiem.
- Co to jest?!- zapytałam.
- A na co Ci to wygląda- palcem przejechał po moim policzku. Odsunęłam jego rękę.- To jest COŚ co ci pomoże. 
- Jaśniej- powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
- Amfetamina- powiedział i wysypał na stół zawartość drugiego woreczka.
- C-co się z tym robi?- głos mi bardzo drżał. Formował coś na kształt grubej kreski. Wziął jakąś rureczkę i wciągnął nosem. Poczułam przypływ adrenaliny i chęć spróbowania. Tak wielką...

- Twoja kolej- podał mi ową rureczkę. Zawachałam się przez chwilkę, ale podeszłam. Zrobiłam to tak jak Kacper. Przez chwilę nic nie czułam. Nagle poczułam się bardzo dziwnie, jakbym w środku miała burzę. Kacper usiadł na podłodze i dosłownie ściągnął mnie z kanapy. Położył moją głowę na swoich udach. 
- Nie martw się. Jestem przy tobie. Nic ci się nie stanie. To będzie odlot- z każdym słowem wydawało mi się, że mówi coraz wolniej. Popatrzyłam na jakieś pismo leżące na stole. Każda literka miała osobny wymiar. Zamknęłam oczy. Trafiłam do innego świata. Nie wiedziałam czy jestem książką, stołem czy szklanką. Czułam się tak wspaniale. Miałam tak wyostrzone zmysły, że słyszałam jak ktoś w domu obok kichał. Słyszałam szczekającego psa, który był oddalony ode mnie o kilomerty. To było niesamowite. Chciałam więcej i więcej. W jedej chwili ,,obudziłam" się z tego cudownego snu. Patrzyłam na twarz Kacpra, wydawła mi się taka cudowna. Tak bardzo chciałam zasmakować jego ust. Złapałam rękoma jego kark i pocałowałam go. 
 
***
Podprowadził mnie do domu i wręczył 2 woreczki z białym proszkiem. Miałam lepszy nastrój. Na pożegnanie dałam mu całusa w policzek. Weszłam do domu. Rodzice już spali. Poszłam do pokoju i wysypałam zawartość jednego woreczka i wciągnęłam. Wszystko wokoło mnie wirowało. Miałam włączoną piosenkę ,,We Can't Stop" Miley Cyrus. Każdy dźwięk miał inną barwę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się, była 7.03. Wstałam. Spakowałam się. Umyłam i ubrałam. rodzice byli oszołomienie moim widokiem przy śniadaniu i z lekkim uśmiechem na twarzy. Przywitałam się z nimi. Zjadłam jajecznice i wybiegłam do szkoły. Podeszłam pod klasę i poczułam kogoś ręce na mojej talii, odwróciłam się i zobaczyłam Kacpra. Uśmiechnęłam się do niego, a on mnie pocałował delikatnie w usta.

- Masz dostawę- włożył mi do kieszeni kilka woreczków proszku.
- Dzięki.
- Idziesz z nami na wagary?- zapytał.
- Nie przyłapią nas ?!- powiedziałam piskliwym głosem.
- Nie.
- A kto będzie ?- zapytałam.
- Ty, Marcin, Kuba, Marcel i ja.
- Tylko chłopcy ?
- Tak- powiedział z uśmiechem.
- No okay- wyszliśmy ze szkoły. Zobaczyłam jego kumpli i trochę pożałowałam. Podeszłam z Kacprem i się z nimi zapoznałam, wydali się mili. Marcel był z nas najstarszy. Miał 18 lat. Wsiedliśmy do jego auta i pojechaliśmy na waxy...

* 3 tygodnie później *
Miałam poważną rozmowę z Alice na Skype na temat amfy. Kazała mi zakończyć ćpać albo koniec przyjaźni. Wybrałam przyjaźń. Szłam do Kacpra żeby zakończyć sprawę z amfą. Zapukałam. Otworzył mi drzwi. Był całkiem naćpany.

- Zapraszam- powiedział. Weszłam do niego do domu.- Siadaj- nie posłuchałam go. Stałam na środku pokoju. Podszedł do mnie. Chciał mnie pocałować, ale go odepchnęłam. Złapał mnie mocno za rękę, Czułam jak robią już mi się siniaki. Wrywałam rękę z tego bolącego uścisku.
- Przyszłam ci powiedzię, że kończę to.
- Co ?!- ledwo stał na nogach.
- Amfę i ciebie. 
- Nigdy- w jego oczach widziałam furię. Zaczął mnie szarpać. Popchnął mnie na coś i z hukiem uderzyłam o szafkę głową. Dotknęłam bolącego miejsca i poczułam ciepłą ciecz. Popatrzyłam na dłoń. Krew. Wzdrygnęłam się gdy poczułam jego ręce na sobie. Chciałam wstać i uciec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Wziął mnie przez ramię. Białam go w plecy, drapałam, wbijałam paznokcie, a on nic. Rzucił mnie na łóżko w swojej sypialni i zamknął drzwi. Zaczął się do mnie dobierać, rozerwał mi koszulkę, wiłam się na łóżku, biłam, kopałam go. Wziął mnie za dłonie, dał je za moją głowę i mocno je ściskał. Usiadł na mnie okrakiem. Przyległ do mnie tak mocno, że prawie nie czułam ciała. Krzyczałam. Kilka razy uderzył mnie w twarz. Bolało jak cholera. Ściągnął mi spodnie i majtki. Krzyczałam, nie chciałam tego. Rozszerzył mi nogi i wszedł we mnie. Ból był nie do opisania. Robił to mocno i szybko. Płakałam. Strasznie bolało. Bił mnie. Sprawiało mu to wielką przyjemność. Mój ból. Mój krzyk. Cały czas próbowałam się uwolnić, ale słabłam przez ból. Poddałam się..." 

* teraz *

Wszyscy patrzyli na mnie. Płakałam. Łzy spływały mi po policzkach ciurkiem. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Miałam spuszczoną głowę. To wszystko powróciło. Wspomnienia. Ból...

- Zabiję skurwysyna- powiedział Louis. Widziałam w nim furię. ,,Nie odchodź, potrzebuję Cię. Teraz..."-pomyślałam. Wychodził już z pokoju, ale Liam i Zayn go powtsrzymali.- PUSZCZAJCIE MNIE !!!
- Myślisz, że też nie mamy ochoty go zabić ?! Dawno powinien siedzieć za kratkami- powiedział Zayn.
- Rozszarpał bym mu z chcęcią gardło !-krzynkął Niall.
- Hej !- Prerrie krzyknęła- Wy tu się kłócicie co kto by mu zrobił, a najbardziej poszkodowana siedzi tu- podeszła do mnie. Przytuliła mnie. Alice od początku była przy mnie. Nie podnosiłam głowy, nie potrafiłabym żadnemu z nich spojrzeć teraz w oczy. ,,On tu jest, tu On jest, tu jest On"- cały czas ta myśl chodziła po mojej głowie. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Chłopaki do mnie podeszli i wszyscy przytulili. Lou pocałował mnie w czoło. Niall dał mi sójkę w bok, lekko się uśmiechnęłam. Louis obiął mnie w talii. Cały czas był wściekły.
- Zgłaszałaś to na policję ?- zapytał Liam.
- Nie.
- Jak to?!- wszyscy prócz Alice się o to zapytali.
- Bo..bo..
- Cat się tego wstydzi. Wiem ile ją to kosztowało i jak bardzo źle na nią wpłynęło- powiedziała Alice i popatrzyła na nich.
- On tu jest- wyrwało mi się.
- Catlin, jestem tu i chłopaki też, nie bój się- powiedział Louis.
- Może zostawmy ich samych?- zapytał Harry.
- To dobry pomysł- powiedział Liam. Wszyscy prócz Nialla wyszli. Podszedł do mnie.
- Jak się czujesz ?- zapytał.
- Zawstydzona, smutna, zażenowana- spojrzałam mu w oczy. Pogładził zewnętrzną częścią palca mój policzek.
- Przykro mi, że tak się stało- spuścił wzrok i po jego policzku spłynęła łza. Podniosłam palcem jego podbrudek, wytarłam jego łzę. Popatrzył mi w oczy. Złapał i ścinnął dłoń i wyszedł. Dławiłam w sobie wybuch płaczu. Louis przytulił mnie.
- Wiem, że chce ci się płakać. No wypłacz się kochanie- gładził moje włosy. Pozwoliłam uczuciom wypłynąć i nie dławiłam w sobie niczego. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam na jego ramieniu wdychając jego zapach...



________________________


Proszę komy Miśki <33 Taki trochę smętny, ale jest :** A więc, nie wiem kiedy napiszę następny rozdział, bo od jutra (23.09) jestem zaś w szpitalu ;cc ale będę śledzić bolga ;D KOMY, KOMY I JESZCZE RAZ KOMY PROSZĘ <333 dziękuję <3

czwartek, 19 września 2013

Zawiedzionaaaaa ;ccccc

Jestem zawiedziona i podłamana, że nie ma Polski na WWAT ;cccc Miałam już tak wielkie nadzieje, że w końcu zobaczę ich na żywo ;ccc Ale nie można wątpić kiedyś do Nas przyjadą i zobaczą jak wspaniałe są Ich Polskie fanki <3 <3

wtorek, 17 września 2013

Rozdział XII

Rozdział XII

* perspektywa Alice *
 
                  Dojechaliśmy do restauracji. Harry wyszedł szybko z auta. Podbiegł do moich drzwi i je otworzył. Podał mi rękę, złapałam za nią i pomógł mi wysiąść. Zamknął auto i objął mnie w tali.

- Wyglądasz jak Bogini- szepnął mi do ucha loczek.
- A ty jak Bóg- pocałował mnie w usta. Rozpłynęłam się w jego ustach. Tych cudownych pełnych ustach Harrego Styles'a. Mojego Harrego Styles'a.

- Panie Styles-przerwał nam jakiś męski głos ,, Śmietnik w rękę i chcesz po mordzie koleś ?! Przerywać mi pocałunek z takim wspaniałym mężczyznom..."- powiedziałam w duchu-, rezerwacja gotowa.
- Dziękuję Mark- powiedział mój chłopak.
- Gdzie idziemy ?- zapytałam.
- Na korniszona- uśmiechnął się tajemniczo.
- Zboczuch- klepnęłam go lekko w ramię i posłałam buziaka. Widziałam przed sobą tłum paparazzi i fanek. Robili nam tyle zdjęć, że aż oczy zaczęły mnie boleć.
- Pokarzmy im to- szepnął mi do ucha.
- Ale co ?- zapytałam zdezorientowana. Zatrzymał się. Splótł nasze ręce i pocałował mnie namiętnie. Straciłam poczucie czasu. Nie wiem czy całowaliśmy się minutę, godzinę czy rok. On działa na mnie tak jak nikt nigdy. Nigdy. Fanki krzyczały coś typu ,, Zostaw Harrego !!" Kolejna szmata, która zabiera NAM NASZEGO HARREGO !!!". Jakoś szczególnie mnie to nie ruszyło. Harry przytulił mnie.

- Przepraszam- powiedział i pociągnął mnie w stronę wejścia. Weszliśmy do windy.
- Za co mnie przepraszasz ?
- Za tą szopkę na dole. Chciałem po prostu całemu światu pokazać ile dla mnie znaczysz- zarumieniłam się. Zauważył to.- Jesteś taka urocza i bezbronna gdy się rumienisz- wpatrywaliśmy się w siebie, dopóki winda nie wydała dźwięku ,,pimmm". Oboje wyszliśmy. Harry podprowadził mnie do stolika. Odsunął krzesło jak siadałam. Siadł na przeciwko mnie. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Jakbyśmy bez słów się rozumieli.
- Dobry wieczór- zaś nam ktoś przerwał, ,, Czy ktoś naprawdę chce śmietnikiem po mordzie ?!"- pomyślałam-, czy dokonali już państwo zamówienia ?- zapytał wysoki brunet, miał max.25 lat.
- Prosimy dwa Coq au vin blanc- powiedział loczek nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Co do picia?- zapytał kelner.- Polecam Petrvs.
- Masz ochotę na wino ? - zapytał się mnie Harry.
- Nie- odpowiedziałam z uśmiechem. ,, Mam ochotę na ciebie Styles"- dodałam w głowie.
- Prosimy wodę.
- Dobrze, zamówienie będzie gotowe za 10 minut.
- Dziękujemy- powiedział Hazza. Rzucił szybkie spojrzenie na oddalającego się kelnera.- Mam coś dla ciebie- wstał i kazał zamknąć mi oczy. Czułam jak zapinał mi coś na szyi. Pocałował mnie w szyję. Przeszły mnie dreszcze.
- Otwórz oczy- zrobiłam to co kazał. Na szyi miałam średniej wielkości serduszko z napisem ,, Forever Yours. Hazza."
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję- rzuciłam mu się na szyje.- Jest cudowny- dałam mu buziaka w policzek. W torebce zawibrował mi telefon. Zobaczyłam kto dzwoni.
- Louis dzwoni- powiedziałam. Harry zmarszczył czoło.
- Tak-powiedziałam.
Catlin gdzieś uciekła. Biegła tak szybko... Nie mogłem jej dogonić. Mam złe przeczucia. Bardzo. Coś jej grozi- powiedział drżącym głosem. Był bliski płaczu. Zestresowałam się. Bardzo. Nie mogłam złapać oddechu.
- Alice, oddychał- podszedł do mnie Harry. Wziął mój telefon.
- Co jest Lou ? - zapytał lekko zdenerwowany. Słyszałam jedynie urywki rozmowy.
- O kurwa- powiedział Hazza-, zaraz będziemy. Bierz rzeczy i jedziemy- zostawił na stoliku 100 funtów.

***
Dojechaliśmy już do domu. Przez drogę Harry jedynie mnie pocieszał. Chłopaki rozmawiali. Przyjechał Zayn z Prerrie. Fioletowowłosa była przy mnie. Tuliła mówiła, że będzie dobrze. Niall nic nie mówił. Odezwał się z 3 razy. Nagle mnie oświciło. 

-Wiem !!- krzyknęłam Prerrie do ucha. Skrzywiła się. Przeprosiłam ją, wzięłam za rękę i pociągnęłam w do kuchni, gdzie byli chłopacy.- Słuchajcie mnie- przerwałam im-, rodzice Cat kupili nam telefony i mogę ją namierzyć. Boże, jak ja kocham jej rodziców. Jest w parku przy Waverley Road.
- Jedziemy.

* perspektywa Catlin *

- Co ty tu do kurwy robisz ?!- zapytałam najostrzejszym głosem, ale i tak mi z przerażenia zadrżał. Zaśmiał się.
- Nie tak ostro, bo jeszcze coś ci się stanie - patrzył na mnie z przerażającym wzrokiem i uśmiechem. Zrobiło mi się zimno. Coś zabłyszczało mu w ręce. Cofnęłam się.- Widzę, że nie tęskniłaś za mną - ścisnął pięść. Czułam się źle, bardzo źle. ,, Nie poddawaj się, nie pokazuj mu tej słabości co W TEDY"- pomyślałam. 
- Nigdy nie tęskniłabym za kimś takim jak ty- złość we mnie wzrastała.
- Może rozluźnisz się po- wyciągnął z kieszeni woreczek i pomachał nim, a w nim było TO, TO czego nie chciałam pamiętać.
- Po co przyjechałeś ?!- grałam na zwłokę skanując odległość między nami. Nie ma mowy, żebym uciekła. Prędzej czy później mnie dogoni.
- Zabawić się jak tamtej nocy- zaczął się śmiać. Oniemiałam.- Nie podobało się ?- był całkiem naćpany, ale tamto pamiętał. Skrywałam to na dnie serca. Skorzystał z mojej nie uwagi i zmniejszył odległość między nami. Od razu się odsunęłam. Podchodził coraz szybciej i coraz szybciej. ,, Jeszcze nie ma zjazdu, WIEJ "- podpowiedział mi głos w mojej głowie. Biegłam ile miałam sił w nogach, a jako lekkoatletyczka miałam jej dużo. Nie patrzyłam gdzie biegnę. Na kogoś wpadłam. Zaczęłam się rzucać, bo przypomniała mi się TAMTA NOC. Czułam się tak jak w tedy, bezsilna i słaba. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Ktoś mocno mnie trzymał, a ja próbowałam się uwolnić. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Louisa. Miał przerażone oczy. Przytulił mnie.

- Już dobrze. Jesteś z nami.
- Nie jest dobrze, bo ON tu jest- poczułam jak moje ciało opada. Zobaczyłam twarz Louisa i ciemność.

***

Obudziłam się w czyimś pokoju. Ktoś koło mnie leżał. Wystraszyłam się, myślałam, że to ON. Zaczęłam się rzucać.
- Cat !! Cat !! Spokojnie, to ja, Louis- popatrzyłam na niego i mocno go przytuliłam.- Hej, hej, kochanie, bo mnie udusisz- popatrzyłam mu w oczy. Potrzebowałam go. Jego ciepła, jego ciała, jego głosu. Podniósł mój podbródek i mnie pocałował. Jedną rękę miałam na jego policzku, a drugą mierzwiłam jego włosy. On za to jedną rękę miał na mojej szyi, a druga powoli schodziła po plecach w dół. Wsunął delikatnie język do moich ust i zaczął ,,siłować" się z moim językiem. Przygryzłam jego wargę. Jego ręka była tuż nad wgięciem między moimi pośladkami, a plecami. Zaryzykował i zjechał troszkę niżej. Mocniej pociągnęłam go za włosy. Wydał z siebie jakby warknięcie. Ktoś zapukał do pokoju i przerwał nam tą intymną chwilę. 

- Proszę- powiedział.
- Mogę ? - zapytał Niall. Popatrzyłam na niego, widziałam w jego oczach smutek.
- Zostawię was samych- powiedział Louis i musnął palcami mój policzek. Wyszedł. Zostawił mnie w pokoju z Niallem. Wciąż byłam na niego zła.
- Catlin, przepraszam. Powiedziałem to w złości. Nie chciałem- złapał moją rękę i patrzył mi w oczy-, po prostu staram się jak nigdy. Jestem w tobie zakochany po uszy i to mnie boli, że nie mogę z tobą być, bo ty kochasz Louisa. Chciałbym być na jego miejscu. Móc cię pocałować, dotknąć, złapać za rękę... Ale wiem, że to się nie uda, tylko cały czas mam tą pieprzoną nadzieję, że to się uda, że będziemy razem- wyznał mi to, ale ja nie wiedziałam co powiedzieć więc go przytuliłam. Nie spodziewał się tego. Ktoś zaś zapukał do pokoju.
- Proszę- powiedzieliśmy z Niallem w tym samym czasie. Weszli wszyscy. Zdziwiłam się troszkę.
- Chcemy wiedzieć co się stałojak byłaś w parku. To zachowanie jak z niego wybiegłaś...- powiedział Liam. Wszyscy przytaknęli. Zayn trzymał za rękę Prerrie. Harry przytulał Alice od tyłu, głowę położyła na jej ramieniu i oplutł ręcę na jej talii, Liam stał przy Louisie, a Niall siedział koło mnie.
- Alice, ty znasz tą historię...- powiedziałam.
- To ten skurwiel to jest ?!?!- widziałam w jej oczach furię. Harry ją puścił i podeszła do mnie. Złapała za rękę.
- Coś ci zrobił ?!
- Nie, ale mi groził- popatrzyłam na nią.
- COO ?!?!?!?!?!?!?!?!?!?!- zapytali w tym samym momencie wszyscy.
- Czas to wyjawić- powiedziała Alice i potarła moją rękę. Głęboko odetchnęłam i zamknęłam oczy.
- To było dwa lata temu....

________________________ 
Komy, komy i jeszcze raz komy proszę. Przepraszam za przekleństwa, ale nie wiedziałam jak to wyrazić. Miśki 7 komentarzy i wejdzie następny rozdział :*** Mam już wszystko przemyślane :D

niedziela, 15 września 2013

Rozdział XI

Rozdział XI

* perspektywa Louisa *
               
                  Od rozstania z Catlin nie mogłem przestać o niej myśleć. O jej blond włosach, szarych oczach, tym cudownym uśmiechu, anielskim głosie. Poczułem ,,motylki" w brzuchu. Otrząsnąłem się z tego amoku, bo podjechałem pod dom mojej dziewczyny. Musiałem z nią porozmawiać na temat Catlin. Po drodze kupiłem ciasto drożdżowe z galaretką. Wziąłem paczuszkę i wysiadłem. Eleanor powinna być w domu. Wyciągnąłem zza doniczki klucze i otworzyłem drzwi. Usłyszałem dziwne odgłosy. Kierowałem się za nimi. Wszedłem po schodach na pierwsze piętro. Odgłosy były coraz głośniejsze. Słyszałem nie wyraźne ,,mocniej". Podszedłem szybko do sypialni... Mojej dziewczyny ?  Nie chciałem żeby to było to co mam na myśli. ,, Zdradziła mnie, suka"- pomyślałem. Położyłem rękę na klamce i z krzykiem Eleanor ,, mocniej" i otworzyłem drzwi. Na łóżku z facetem zobaczyłem El. Oboje patrzyli się na mnie. Znałem tego kolesia... To... To Nathan Sykes z The Wanted.

- To nie tak jak myślisz...- powiedziała El schodząc z niego i owinęła się kołdrą leżącą na podłodze.
- Jesteś zwykłą szmatą. KONIEC !!! Rozumiesz ?! Nienawidzę cię, nie pisz do mnie, nic. Idź dawać dupy każdemu na ulicy...- wykrzyczałem jej w twarz. Nic żadnej reakcji. Bezduszna szmata. Wyszedłem... Nie, nie wyszedłem, wybiegłem z jej domu. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Wysiadłem i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je szybko.

- Lou, idziesz do nas ?- zapytał się mnie Niall. Nie odpowiedziałem i poszedłem szybko do pokoju.

* perspektywa Catlin *

     Wszliśmy z Niallem do domu. Daddy do mnie podszedł i przytulił mnie.

- Zaczynajmy, bo umrę z głodu- powiedział Niall. Cała nasza trójka się zaśmiała. Włączyliśmy Harrego Pottera. Siedziałam z nogami opartymi na pufie. Niall siedział po mojej lewej i pożerał 16 skrzydełko, a po prawej siediał Liam z popcornem. Wzięłam garść i jadłam pojedynczo. Usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Louisa. Był wściekły.

- Lou, idziesz do nas ?- zapytał Niall. Nic nie odpowiedział i poszedł do pokoju.
- Sprawdzę, co się stało - powiedziałam i poszłam w stronę pokoju Louisa. Podeszłam drzwi i zapukałam.
- Proszę- usłyszałam jego ostry ton, aż mnie dresz przeszedł. Weszłam i zobaczyłam go siedzącego tyłem na łóżku.
- Niall, nie chce oglądać, nie mam ochoty- powiedział ostro, ale nie tak jak wcześniej. Podeszłam do niego i przytuliłam jego plecy.
- Co się stało?- zapytałam, wyraźnie się rozluźnił. Puściłam uścisk, który zaplotłam pod jego szyją, bo chciał się odwrócić. Popatrzył mi głęboko w oczy.
- Eleanor mnie zdradziła - w jego oczach widziałam jedynie odrazę-, chłopaki mnie przed nią ostrzegali, a ja jak dureń ich nie słuchałem i kroczyłem za nią. Widziałem jak cię traktowała i nic nie mówiłem, dopiero jak wylądowałaś w szpitalu, wiedziałem kto jest dla mnie najważniejszy - serce biło mi tak szybko, że na pewno je słyszał, ze zdenerwowania przygryzłam wargę-, to TY jesteś dla mnie naważniejsza- pociągnął za mój podbródek uwalniając wagrę. Pogładził mój policzek, a w tym włosy.- Kocham cię Catlin- powiedział i pocałował mnie. Jego usta były takie ciepłe, w mojej głowie odbijało się tylko ,,  Kocham cię Catlin ". Położyłam swoje ręce na jego karku. Delikatnie wsunął język do moich ust, jęknęłam cicho. Pogłębiałam ten pocałunek z każdą sekundą. Nasze usta zachowywały się tak, jakby czekały na siebie wieczność, Idealnie dopasowane i zgrane. Przyciągnął mnie do siebie. Usłyszeliśmy jak coś spadło. Oboje odwróciliśmy się w kierunku drzwi. Stał tam Niall.

- Jesteście razem ?- wycedził przez zaciśnięte zęby. Popatrzyłam się mu w oczy, zobaczyłam w nich ból. Szybko odwrócił wzrok. Nie czekał na odpowiedź. Wybiegł z pokoju. Pobiegłam za nim. Widziałam jak bierze kluczyki i wychodzi. Miałam do pokonania jeszcze 6 schodków. Złapałam się poręczy i przeskoczyłam przez nią. Wylądowałam na prostych nogach. Pobiegłam w stronę Nialla, bo drzwi zostawił otwarte. Szybko chciał otworzyć drzwi od samochodu, ale mu się to nie udało. Spadły mu kluczyki. Stanęłam przy nim lekko zdyszana.

- Czego chcesz?!- zapytał taki tonem, że aż oczy mi się zaszkliły.
- Niall...- zaczęłam.
- Widziałaś co do ciebie czuje, okazywałem to w każdy możliwy sposób, a ty mnie tak potraktowałaś !!! Wiedziałaś o wszystkim, a jak szmata lizałaś się z Louisem - spoliczkowałam go.
- Nigdy o mnie tak nie mów !!! Rozumiesz ?!?! Nie jestem szmatą !! - ciepła ciesz spływała po moich policzkach. Nie mogłam tego wytrzymać. Pobiegłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie. Po prostu chciałam uciec stamtąd. Słyszałam jak Niall i Louis krzyczeli moje imię. Oddalałam się od nich coraz bardziej. Wbiegłam do jakiegoś parku i usiadłam na ławce. Płakałam, czułam jakby cały ból, przez te wszystkie lata ze mnie ulatywał.

- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy ?- usłyszałam drwiący głos. TEN znajomy drwiący głos.- Catlin Vega. Miło cię znów widzieć - popatrzył na mnie tym ćpuńskim wzrokiem. I w tym momencie przypomniał mi się ten wieczór, ten okropny wieczór, którego nigdy nie zapomnę...


_____________________________

 Proszę o komentarze Miśki. Zmniejszam 6 komentarzy następny rozdział ^^ Mam już wszystko obmyślane. Hihihi <3



wtorek, 10 września 2013

Rozdział X

Rozdział X

 * perspektywa Harrego *
                                 
                  Stałem 20 minut pod Jej domem i w dłoni miętosiłem małe pudełeczko z prezentem. Nie wiem co się ze mną działo. Zawsze byłem śmiały, a przy Alice czułem się tak jakby mnie znała całe życie. Każdy mój sekret, każdą słabość i zaletę... Nigdy nie czułem czegoś takiego. Może to znak ? Że to ta jedyna ? Że to na Nią czekałem ? Tego jeszcze nie wiem, ale strasznie bym chciał. Była 19.58. Odetchnąłem i wysiadłem z auta. Podszedłem do drzwi. Wziąłem jeszcze jeden głęboki wdech i wydech i zadzwoniłem dzwonkiem. Dom Alice był wielki i w nowoczesnym stylu. Usłyszałem tupnięcia obcasów i drzwi się odtworzyły. Zobaczyłem brązowooką piękność. Jej strój idealnie zgrywał się z jej opalenizną i delikatny, ale widoczny makijaż robił wielkie WOW...

 * perspektywa Alice *

          Zeszłam po schodach i nie minęła minuta, a usłyszałam już dzwonek. Policzyłam do trzech i otworzyłam. Zobaczyłam Mojego loczka. To teraz nie wierzę, że moje największe marzenie się spełniło. Był mój. Tylko mój, nie licząc jakichś ponad 10 mln. innych dziewczyn, ale one nie mogły Go dotknąć, przytulić, pocałować... Patrzyliśmy sobie w oczy, ta intensywna zieleń jego tęczówek wywołała we mnie onieśmielenie. Był ubrany tak. Jego loki wyglądały jakby dopiero wstał, co dodało mu uroku... Nie okłamujmy się, nawet w worze po ziemniakach wyglądałby jak Bóg.

- Cześć- zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do Niego i przytuliłam się.
- Witaj piękności- przytulił mnie mocniej i dał buziaka w policzek. Był ode mnie wyższy, pomimo tego, że miałam obcasy. ,, On jest taki idealny"- pomyślałam.
- Zapraszam na kolację- powiedział i wziął mnie za rękę. Poprowadził do swojego auta. To był chyba hmm... jaguar ? Otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść, za co podziękowałam swoim uroczym uśmiechem. Poczekał aż zapnę pas i delikatnie zamknął drzwi. Podbiegł do drzwi kierowcy i szybko wsiadł. Analizowałam jego każdy ruch, poruszał się z gracją i tak płynnie...
- To jaguar ?- zapytałam gdy odpalał silnik. Auto wręcz zamruczało. Było takie ciche...
- Tak Kochanie- popatrzył się na mnie z uśmiechem. Czułam jak się rumienię... Nie rumieniłam się od... Zaraz, ja nigdy się nie rumieniłam! Co on ze mną robił ? Zaśmiałam się w duchu.
- Mhmm... Może coś puścimy ?- odwróciłam wzrok.
- A na co masz ochotę ? - zapytał się z tajemniczym uśmiechem.- Adele, Bruno Mars, Macklemore czy Justina Timberlake'a ?
- Macklemore'a- ,, I na twoje usta "-dodałam w myślach. Jedną ręką włożył płytę i chwile później słyszałam dźwięki ,, Can't hold us ".
- Gdzie jedziemy ?
- Zobaczysz- popatrzył się na mnie i uśmiechnął się. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. O dzieciństwie, o rodzinie i o naszym związku.

  * perspektywa Catlin *

          Alice wyszła, zostałam sama w tym wielkim domu. Ehhh... Poszłam się wykąpać, gdy się ubierałam dostałam sms'a, od Louisa ,, Przepraszam, ale muszę coś załatwić. Nie mogę być na maratonie. Wybacz. Lou xx ". Odpisałam : ,, Mam nadzieję, że to ostatni raz ;) Uważaj na siebie. Cat xx". Nie minęła minuta, a wiadomość już przyszła. ,, Ostatni obiecuję :* To się nigdy więcej nie powtórzy, proszę Pani ;D Wrócę jak najszybciej. Lou xx". Dokończyłam się ubierać i szybko zrobiłam makijaż. Wyszłam i poszłam na autobus. Tak dawno nie jeździłam piętrowymi... Ehhh... Ostatni raz z tatą jak miałam 6 lat. Na wspomnienie o rodzicach, do oczu napłynęły mi łzy. Postanowiłam do nich zadzwonić. Po drugim sygnale mama już odebrała. Słysząc jej głos tak bardzo zapragnęłam żeby mnie przytuliła. Zawołała tatę i dała mnie na głośnik. Wszystko im opowiedziałam. Mama mi pogratulowała, a tata powiedział, że jeżeli, ktokolwiek zrobi mi krzwydę, to przyleci ze swoją wiatrówką. Byłam już blisko swojego przystanku, na którym miałam wysiadać. Więc zakończyłam rozmowę z rodzicami. Tak bardzo za nimi tęskniłam... Wysiadłam i idąc w stronę domu chłopaków, widziałam z 30 reporterów. Zadzwoniłam do Nialla.

- Niall, jestem blisko waszego domu, a przed nim jest z 30 reporterów...
- Już po ciebie wychodzę- powiedział, przerywając mi.
- Niall, nie, to pogorszy...- powiedziałam, myśląc, że mnie jeszcze słucha, ale usłyszałam jedynie sygnał rozłączenia. Ehhhh... Stałam przy drzewie i opierałam się o nie. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Przytuliłam go na powitanie. Przytulił mnie tak... Uczuciowo. W głowie zabrzmiała mi rozmowa z Alice :
,, - CAT ! CAT ! CAT !- zaczęła mi marudzić Alice.
- Co jest?!- zapytałam lekko zirytowana.
- On się chyba w tobie zakochał!
- Kto?! Louis?!- wypaliłam.
 - Głupia ty... Nie, nie Lou, NIALL ! "

  Szybko wyswobodziłam się z uścisku farbowanego. Lubiłam go, bardzo, ale nie żeby coś... W jego oczach zauważyłam ból, ale szybko zniknął
- Jak ty to zrobiłeś ?! Nie zauważyli cię- powiedziałam piszczącym głosem, bo trochę mnie wystraszył.

- Mamy tylnie wyjście i wystarczyło przejść się kawałek za domami sąsiadów i już- uśmiechnął się do mnie.- Chodźmy, bo Daddy już czeka z popcornem, chipsami, nachos, skrzydełkami z kurczaka i colą, a ja jestem bardzo głodny- powiedział i poklepał się po brzuchu.
- Chodźmy głodomorze- wyszczerzyłam się do niego i ruszyliśmy...


_________________________

Jak Wam się Miśki podobało ? Proszę o pozostawienie komentarzy i nie tylko od Nicol <3 ( za co bardzo dziękuję, bo jest moją stałą czytaczką :** ) znowu robię wyzwanie, 10 komów i nie tylko od Nicol <33 czekam :D

sobota, 7 września 2013

Rozdział IX

Rozdział IX

          Obudziły mnie promienie słońca smyrające moją twarz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Alice. Spała na fotelu przy ścianie. Podnosząc się, zakręciło mi się w głowie, ale to zignorowałam. Stanęłam na równe nogi i podeszłam z kocem w ręku do Alice. Przykryłam ją i pocałowałam w czoło. Sala była średniej wielkości i koloru żółtego. Nienawidzę smrodu szpitala. Przyprawia mnie o dreszcze. Poszłam do łazienki, która była po prawej stronie od wejścia do sali. Popatrzyłam w lustro i zobaczyłam szarawą twarz z wielkimi sińcami pod oczami. Na głowię miałam założony biały, śmierdzący bandarz. Wzdrygnęłam się jeszcze raz patrząc w lustro. Nie poznawałam swojej twarzy. Bez wyrazu i uczuć. Pierwszy raz się tak czułam. Opłukałam buzię i chcąc zgiąć rękę przeszedł mnie ból. Zapomniałam, że mam wenflon. Skrzywiłam się. Ignorując ból umyłam się i wyszłam. Wycierałam ręcznikiem twarz i w momencie gdy rzuciłam go na łóżko wszedł Dr Castle.
- Witam panno Vega- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry Doktorze- uśmiechnęłam się.
- Widzę, że siostra śpi- popatrzył się na Alice-, więc zrobimy jeszcze badania krwi i może pani wychodzić- powiedział.
- To super, dziękuję- ze szczęścia przytuliłam go i wtym samym momencie do sali weszli chłopaki. Alice od razu się obudziła.
- Niech pani stawi się do pokoju zabiegowego za jakieś 15 minut- powiedział z tajemniczym uśmiechem i wyszedł. Chłopaki stali cicho, dopóki  nie odczekali jakiś 5 sekund po wyjściu doktora i podeszli do mnie.
- Jak się czujesz ?- zapytali chórkiem. Zaśmiałam się. Alice poszła do łazienki, a Harry wzrokiem powędrował za nią.
- Nawet dobrze, dzisiaj wychodzę, tylko jeszcze pobieranie krwi i mogę wychodzić- popatrzyłam na nich i uśmiechnęłam się, tak bardzo się cieszyłam, że mogę przebywać w towarzystwie moich idoli...
- To pakuj się- powiedział Niall.
- A co mam pakować ? Misia i żelki- popatrzyłam na Liama i Louisa. Patrzył na mnie takim zmarwtionym wzrokiem.
- Prerrie prosiła żebym ci to dał- podszedł do mnie Zayn, podał mi paczkę i uśmiechnął się. Otworzyłam ją i zobaczyłam to. Alice wyszła z łazienki i podeszła do Harrego. Loczek popatrzył na nią i złapał za rękę.
- Korzystając z okazji, z Alice chcemy wam coś ogłosić- powiedział Hazza-, jesteśmy razem- popatrzył na moją przyjaciółkę z takim uczuciem w oczach i pocałował w policzek. Chłopaki zaczęli gwizdać i gratulować im. Podeszłam do nich i przytuliłam.
- Gratulację, twoje sny i marzenia w końcu się spełniły- powiedziałam na ucho tuląc Alice.
- Dziękuję- pocałowała mnie w policzek.
- Cat, to idź się przebierz, potem idź na badanie, a my weźmiemy twoje rzeczy i pójdziemy do auta- powiedział Niall.
- Dobrze- powiedziałam drżącym głosem.
- Co jest?- zapytał Louis- Dalej boisz się igieł ?
- Tak i to bardzo.
- Mam iść z tobą?- zapytał się Lou, a chłopaki powoli wychodzili. Niall popatrzył się na mnie, a ja uśmiechnęłam się do niego i zniknął za drzwiami.
- Jakbyś mógł- uśmiechnęłam się do niego.
- To leć się przebierać, a ja poczekam- podał mi paczkę i popchnął w stronę łazienki. Weszłam i przebrałam się. Jeszcze raz obmyłam twarz i popatrzyłam w lustro. Nabrała trochę kolorów. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wyszłam. Louis obiął mnie w pasie.
- Brakowało mi ciebie- powiedział niemal szeptem.
- Mi ciebie też- wtuliłam się w jego ramię, był co najmniej o głowę ode mnie wyższy. Weszliśmy do zabiegowego. Czując ten ,,zapach" aż mi się niedobrze zrobiło.
- Usiądź- powiedział pielęgniarka-i podciągnij rękaw. Zrobiłam to co kazała. Lou do mnie podszedł i schowałam głowę w jego brzuch. Trzymał moją drugą rękę. Nawet nie wiem kiedy pielęgniarka pobrała krew i wyciągnęła wenflon.
- Już- powiedziała z uśmiechem. Przykleiła mi plaster i wręczyła mi wypis.
- Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem i wstałam. Wyszliśmy z Lou z pokoju zabiegowego.

- Pamiętasz jak utknęłaś na drzwie i skakałaś mi na ręce?- zapytał się.
- No pewnie, że tak- zaczęłam się śmiać, codziennie to sobie przypominałam-, miałeś potem ręką złamaną, bo tak jakoś dziko skoczyłam- powiedziałam cały czas się śmiejąc. - A pamiętasz jak jechałeś na rowerze i wjechałeś w dziurę i wpadłeś do oczka Noeli? - zapytałam nie przestając się śmiać.
- Hahahahaha, i miałem rybkę w majtkach- jego śmiech wywołał we mnie ciepło.
- Albo jak złote rybki próbowałeś utopić? Coś ci to wtedy nie wyszło- popatrzyliśmy się na siebie i zaczęliśmy się zaś śmiać. Wyszliśmy ze szpitala z wielkim śmiechem. Wszyscy czekali na nas w aucie. Idąc w jego stronę miarowo się uspoiliśmy. Weszliśmy do auta z uśmiechami na twarzach. Alice siedziała przy Harrym, a obok Hazzy Zayn. Usiadłam przy Liamie, a obok mnie Lou.
- Więc jakie plany na dzisiaj?- zapytał Niall.
- My idziemy na kolację- powiedział Harry trzymając Alice jakby bał się, że może ją coś wessać.
- Ja idę do Prerrie- powiedział Zayn.
- Podziękuj jej ode mnie - powiedziałam do mulata. Odpowiedział uśmiechem.
- Co wy na to żebyśmy zrobili sobie maraton Harrego Pottera?- zpytałam Liama, Nialla i Louisa.
- Dobry pomysł- powiedział Liam.
- Mi pasuje- odparł farbowany.
- Mi też- szepnął mi do ucha Lou.
- To załatwione- uśmiechnęłam się.

         Weszłam na górę po schodach do łazienki. Byłam w domu u Alice, teraz to też mój dom. Zaczęłam robić sobie lekki makijaż. Mój nowiutki telefon zawirował. Odebrałam wiadomość od Alice: ,, HELP ME !! Nie wiem w co się ubrać !!". Wyszłam szybko z łazienki i weszłam do pokoju, w którym mieszkałam z moją przyjaciółką.
- Otwieraj szafę- powiedziałam do niej. Otworzyła i zaczęłam przeglądać sukienki. Wybrałam to i kazałam Alice iść się przebrać. Wyglądała bajecznie. Pomalowałam ją na szybko.
- Wyglądasz PER-FECT- i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.- O której będzie twój książę?- zapytałam i poruszyłam brwiami. Wystawiła mi język.
- O 20 na białym koniu*- uśmiechnęła się.
- Na koniu, powiadasz?- uśmiechnęłam się.- Kochanie, zaraz 20, ja lecę się przebrać i do chłopaków idę- powiedziałam.
- Dobrze, miłego wieczoru- powiedziała, schodząc po schodach.
- Wzajemnie- krzyknęłam...


__________________________

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale miałam wiele spraw :*** Proszę o komy Miśki <333 Dzięki, że czytacie tego bloga :***

* Baby, musiałam dać tego konia :* Wybacz :* (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) xD


     

wtorek, 20 sierpnia 2013

Liebster Award + Przeprosiny !

              Zostałam nominowana przez http://harrykochakotki.blogspot.com/ ! Wielkie dzięki, to wielkie wyróżnienie dla mnie, bo to mój pierwszy blog :) I przyznam się, że musiałam się zapytać co to ,,Liebster Award" <3

Pytania:

1. Ulubiony kolor ?
Zieleń, fiotel, żółć i błękitny :)

2. Który z chłopców 1D jest Twoim ulubieńcem ?
Louis <3

3. Jak poznałaś 1D ?
Z początku 6 klasy, miałam do szkoły na 8.55, ale przyszłam na 8, żeby w bibliotece posiedzieć przy komputerze. Po jakimś czasie przyszły moje koleżanki i puścicły mi ,,One Thing"... No po prostu się rozpłynęłam na miejscu i od tamtego czasu ich pokochałam <33

4. Skąd czerpiesz inspiracje, natchnienie ?
Z książek, jak czytam to moja wyobraźnia ,,przynosi" mi obrazy następnego rozdziału. I też gdy słucham muzyki <3

5. Jak masz blokadę w pisaniu, co robisz ?
Zaczynam słuchać róznych piosenek i ich nastroje mi pomagają.

6. Od kiedy masz bloga ?
Od 30 lipca 2013 r.

7. Ile masz lat ?
14

8. Jakie jest twoje marzenie ?
Mam ich wiele, ale największym jest spotkać Chłopców, porozmawiać z Nimi i zaprzyjaźnić <3

9. Jaka jest Twoja uluiona piosenka ?
They don't know about us <333

10. Czy masz jeszcze jakieś hobby ?
Wizaż, gotowanie, tańczenie i czytanie *-* ^^ 

WAŻNA INFORMACJA + PRZEPROSINY

Od jurta (środy) będę w szpitalu. Mam problemy z kręgosłupem i biodrem. Mam nadzieję, że będę tam krótko i wynagrodzę Wam rozdziały. Bardzo przepraszam.


Directionerka69 :*

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział VIII

Rozdział VIII

* perspektywa Alice *
                                    Louis stał w drzwiach i patrzył na Cat.
- Co jest Lou?- zapytałam ze łzami w oczach.
- Bo El karze mi zerwać wszelkie kontakty z Cat. Karze mi wybierać, pomiędzy przyjaźnią, a miłością. To mnie boli...
- Wyraźnie słyszałem, jak się zgadzałeś- powiedział Niall/
- CO ?!- powiedziałam, a raczej prawie krzyknęłam.
- Tylko przytaknąłem,wychodząc kłóciłem się z nią- popatrzył na Cat zmartwionym wzrokiem.- Jak mnie kocha nie powinna mi kazać wybierać...
- Hej- podeszłam do Lou-, nie smuć się wydaje mi się, że od dawna chłopaki chcieli z tobą pogadać na jej temat...

* perspaktywa Catlin *
                                Obudziłam się z bólem głowy i to straszliwym. Słyszałam jak ktoś rozmawiał ze sobą, więc nie otwierałam oczu, a raczej starałam się nie otwierać, bo ciekawiło mnie kto z kim rozmawia.
- Hej,   nie smuć się wydaje mi się, że od dawna chłopaki chcieli z tobą pogadać na jej temat- usłyszałam głos Alice, tylko nie wiem do kogo mówiła.
- Niedawno zauwarzyłem jak was traktuje- powiedział Lou-, próbowałem z nią pogadać na ten temat, ale jak grochem o ścianę. Nie słuchała niczego- usłyszałam jak mówi załamującym się głosem. Udałam, że się budzę.
- Co jest?- zapytałam przecierając oczy i łapiąc się za głowę. Czułam się jakby ktoś mnie uderzał w nią z całej siły młotkiem.
- Cat!- zawołali wszyscy równocześnie. Uśmiechnęłam się i od razu tego pożałowałam. Ból jaki zawitał w mojej głowie był nie do wytrzymania.
- Jak się czujesz?-zapytał chyba Niall.
- Coś cię boli?- zapytał Lou.
- Wprządku?- zapytała Alice.
- Chcesz się czegoś napić?- zapytał Liam.
- Po kolei- powiedziałam i poczułam jak zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Idę po lekarza- powiedział Harry.
- Dobry pomysł- powiedziałam.
- A co coś cię boli?- zapytał Niall i złapał mnie za rękę.
- Głowa i to cholernie.
- Dobry wieczór- powiedział młody i przystojny lekarz.- Cooper Castle- przedstawił się i uśmiechnął się do mnie.- A pan- powiedział do Nialla-, to chłopak pacjentki ?
- Nie- odparł z lekkim uśmiechem.
- Jak się pani czuje panno Vega?- zapytał Dr Castle.
- Przyznam, że źle, głowę to mi rozsadza i kręci mi się w niej.
- Poproszę pielęgniarkę o jakieś tabletki przeciwbólowe- powiedział, widziałam jak Niall świdrował go wzrokiem, Alice coś szeptała do Harrego.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się blado.
- Nie ma za co- odpowiedział i wyszedł.
- Cat, przyniosłem coś dla ciebie- powiedział do mnie Lou.
- Hm. A co ?-zapytałam i odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Pokazał mi moje ukochane żelki z dzieciństwa.
- Jejciu, dziękuję, chodź tu- powiedziałam i niepewnym krokiem podszedł do mnie, Niall puścił moją rękę.\
- Muszę wyjść już, mam jeszcze coś do załatwienia- powiedział farbowany.
- Dobrze, dziękuję, że przy mnie byłeś- uśmiechnęłam się do niego. Pożegnał się ze wszystkim i wyszedł.
- Jestem- powiedział Lou. Liam coś sprawdzał na komórce, a Alice siedziała po mojej prawej stronie, a za nią stał Harry. Nie wiem jak, ale ona się chyba zmaterializowała, bo dopiero widziałam ją przy drzwiach.
- Przybliż się żebym mogła cię przytulić- zniżył się i poczułam jego ciepłe ciało, tak bardzo za nim tęskniłam... Tak bardzo.
- Panno Vega- do sali wszedł Dr Castle-, dostanie Pani kroplówkę. Szybko Pani zaśnie po niej.
- Dziękuję bardzo.
- Może u Pani zostać jedna osoba- powiedział.- Dobrej nocy życzę- i wyszedł.
- Alice zostaje- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Dobranoc- powiedzieli chłopaki. Lou i Liam wyszli, a Harry podszedł do nas.
- Kolorowych snów, kochanie- pocałował Alice przelotnie w usta.
- Wzajemnie- powiedziała i posłała mu buziaka, bo już był przy drzwiach. Weszła pielęgniarka z kroplówką i wenflonem. Tylko zobaczyłam igłę to zaczęłam panikować, boje się igieł i to bardzo.
- Jesteście razem?- zapytałam Alice cichym głosem, bo nie miałam siły.
- Tak, od dzisiaj- uśmiechnęła się.- Wiesz, że będziesz miała igłę?-zapytała.
- Wiem.
- Proszę o rękę- powiedziała starsza pielęgniarka.
- Ale nie będzie bolało?- zapytałam panikując. Zaśmiała się.
- Spokojnie, proszę się rozluźnić i o tym nie myśleć. Taka śliczna i duża dziewczyna żeby się igieł bała?- zapytała i wzięła rękę i wenflon.
- No niestety- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Popatrz się na siostrę i nie myśl o tym- powiedziała. Posłusznie to zrobiłam. Poczułam jak pielęgniarka spryskała mi czymś wewnętrzną część zgięcia łokcia. Alice łapała mnie za rękę.
- I już- powiedział starsza kobieta.- Bardzo bolało?
- W ogóle dziękuję- powiedziałam, gdy do wenflonu podłączyła mi rureczkę, z której płynęła przeźroczysta ciecz.
- Dobranoc dziewczynki- powiedział gdy była przy drzwiach.
- Wzajemnie- powiedziałyśmy razem z Alice.
- Możemy pogadać o tym jutro?- zapytałam przyjaciółki.
- Pewnie, idź spać. Dobrze ci sen zrobi- pocałowała mnie w czoło.
- Dobranoc- powiedziałam i zamknęłam oczy. Szybko zasnęłam...


_____________________

 Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam siły :*** następny będzie dłuższy, odbiecjuę. Proszę o komy Miśki <333 naprawdę motywują ^^

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział VII

Rozdział VII

                                      Wsiedliśmy do auta Liama. Siedziałam z przodu, a Niall za mną. Włączyłam radio i usłyszałam piosenkę. Zaczęłąm śpiewać razem z Ellie. Skończywszy piosenkę się uśmiechnęłam.
- WOW, ale masz głos- powiedział Liam.
- Jak anioł- mruknął mi do ucha Niall.
- Dziękuję, kiedyś chciałam zostać piosenkarką, nawet startowałam w Polskim X-Faktorze, ale jury powiedziało, że mam głos, ale nie mam szansy na wybicie się. Potem pracowałam w barach i śpiewałam. Według wielu ludzi marnowałam talent, ale nie chciałam znieść kolejnej porażki, więc nie poszłam do jakiegoś show- uśmiechnęłam się.
- Powinnaś spróbować tu, w Londynie, w Angielskim X-Faktorze- powiedział Niall.
- Masz rajcę-powiedział z uśmiechem Liam.
- Nie potrzebne mi to-odparłam-, po długich przemyśleniach doszłam do wniąsku, że nie chcę być gwiazdką.
- Rozumiem- powiedzieli oboje i popatrzyli się na siebie, wiedziałam, że coś kombinują.
- London Eye- krzyknęłam z uśmiechem jak mała dziewczynka, chłopaki zaczęłi się śmiać. Wystawiłam im jedynie język.
- Wysiadamy moi drodzy- z uśmiechem powiedział Liam. Oczywiście nie obyło się bez paparazzi i fanek krzyczących ,, Spierdalaj od chłopaków !", ,, Już nie żyjesz !", ,, Jak możesz nam to robić?!". Niall i Liam zobaczyli, że zrobiło mi się przykro i miałam łzy w oczach, oboje mnie obieli. Uśmiechnęłam się przez łzy i pomyślałam ,, Co się będziesz nimi przejmować?! Zazdroszczą ci tego, że aktualnie obejmuje cię dwóch przystojniaków i do tego sławnych". Szeroki uśmiech zawitał na mojej twarzy.
- Nie przymuj się- powiedział Niall. Chciałam się do niego uśmiechnąć i nagle czymś dostałam w głowę. Ten straszny ból, czułam ciepłe ramiona Liama i słyszałam krzyk Nialla.
- Ona traci przytomność!!! Catlin patrz się na mnie, nie zamykaj oczu, proszę!! Cat, zostań ze mną, błagam!!- widziałam w jego oczach łzy.
- Będzie dobrze- wyszeptałam ledwo słyszalnie. Do moich uszu dobiegł dźwięk syreny karetki. Czułam jak oczy same mi się zamykają...
* perspektywa Nialla *
                      Szedłem przy Cat. Ktoś krzyczał do piękności, która szła koło mnie.  ,, Spierdalaj od chłopaków !", ,, Już nie żyjesz !", ,, Jak możesz nam to robić?!". Popatrzyłem na Liama i skineliśmy do siebie. Widziałem jak ją to zraniło. Objęliśmy wraz z Daddym Cat.
- Nie przejmuj się- powiedziałem do niej. Widziałem jak odwraca się w moim kierunku. Chyba chciała się uśmiechnąć, ale nie zdążyła. Dostała w głowę komórką. Widziałem jak upada. Nie chciałem jej stracić, dopiero teraz poczułem jak bardzo mi na niej zależy...
-  Ona traci przytomność!!! Catlin patrz się na mnie, nie zamykaj oczu, proszę!! Cat, zostań ze mną, błagam!!- krzyczałem do niej czując łzy w oczach.
- Będzie dobrze- powiedziała ledwo słyszalnie i zamknęły się jej oczy.
- CAT !! CAT !!- krzyczałem, tak bardzo się bałem. Liam cały czas trzymał ją w ramionach.
- Niall, jest już karetka, chodź- powiedział Liam. Nie mogłem się otrząsnąć. Wzięli Cat na nosze. Wsiadłem z Liamem. Widziałem, że też był w szoku. Gdy już byliśmy w szpitalu, dali mi leki na uspokojenie. Cat wykonywali badania. Zadzwoniłem do Alice, a Liam wykonał telefon do Zayna.
- Alice ?
- Niall ?- zapytała.
- Słuchaj mnie uważnie. Cat jest w szpitalu, któraś fanka rzuciła w nią komórką i straciła przytomność. Robią jej badania- powiedziałem.
- Alice, jesteś ?
- Alice, co się dzieje ?- usłyszałem głos Harrego w słuchawce.
- Cat... Szpital... Wypadek- słyszałem jej roztrzęsiony głos.
- Daj mi telefon-powiedział.
- Halo?- zapytał.
- Tu Niall. Jesteśmy z Liamem w szpitalu. Mieliśmy iść z Cat na London Eye. Fanka rzuciła w nią komórką. Dostała w głowę i straciła przytomność.
- Który szpital ?-zapytał z przejęciem w głosie.
- Św. Tomasza-odpowiedziałem.
- Zaraz będziemy, zadzwoń jeszcze do Lou.
- Okey.             Skończyszwy rozmowę wybrałem numer Lou.
- Co jest Niall?- zapytał.
- Cat jest w szpitalu.
- CO ?!
- Co się stało kotku?- usłuszałem głos El. Wzdrygnąłem się. Nigdy jej nie lubiłem. Tolerowałem.
- Catlin jest w szpitalu- powiedział do swojej dziewczyny.
- Mam już dość słuchania o niej. Od kąd się pojawiła na podpisywaniu płyt to tylko Catlin i Catlin. Mam jej już dość.
- Dobrze, dobrze.
- Ty mówisz ,,dobrze"?! Znasz ją od urodzenia i dla swojej dziewczyny będziesz miał ją w dupie ?! Hyy... Jak śmiesz?! Jesteśmy w szpitalu Św. Tomasza- odpowiedziałem i się rozłączyłem.
- Co jest?- zapytał Liam.
- Wielka pani Eleanor nie chce słyszeć o Cat, a Lou się na do zgodził- powiedziałem wściekły.
- Pfff... Aż brak mi słów.
- A co mówił Zayn?- zapytałem, chcąc zmienić szybko temat.
- Zaraz będą. A Alice?
- Alice przekazałem, ale nie mogla się odezwać, więc słuchawkę przejął Harry. Zaraz mają być- ladwo skończyłem zdanie i usłyszeliśmy głos Alice.
- Gdzie jest Cat?! Co z nią?!- podbiegła do mnie.
- Ma badania-powiedziałem. Wszedł Zayn z Prerrie.
- I coś wiadomo?- zapytał.
- Jeszcze nie, ma badania.
- Gdzie jest Cat?- zapytał Louis wchodząc do poczekalni.
- Ma badania- powiedziałem ozięble. Chciałem coś dodać, ale usłyszałem lekarza.
- Kto od Catlin Vega ?- zapytał młody lekarz.
- My- odpowiedzieliśmy wszyscy chórkiem.
- A kto najbliższy?
- Ja- powiedziała Alice.
- To zapraszam panią.    Poszła posłusznie za lekarzem.
* perspektywa Alice *
- Siostra?- zapytał młody, wysoki i przystojny lekarz, jak weszliśmy do jego gabinetu. Poczułam jak na mnie patrzy.
Tak, siostra.
- Pani Vega, pani siostra doznała wstrząsu mózgu. Nie w stanie zawansowanym, ale przez jakiś czas będzie miała zaniki pamięci. Nie groźne.
- Dziękuję bardzo. Czy mogę odwiedzić Cat?-zapytałam.
- Pewnie. Zaprowadzę panią- odpowiedział. Zauważyłam, że mu się spodobałam.
- Czy mogę wziąć ze sobą kilka osób?
- Yyy... Tak, ale maksymalnie 3-odpowiedział. Wyszliśmy z jego gabinetu. Czekał przed gabinetem, a ja poszłam po chłopaków.
- Harry, Louis i Niall. Idziecie ze mną do Cat. Reszta może przyjść jutro- uśmiechnęłam się.
- To idziemy- powiedział Zayn do Prerrie-, odwiedzimy ją jutro. To pa- uśmiechnął się. Pomachałam im na pożegnanie.
- Ja poczekam- powiedział Liam smutnym głosem.
- Chodź.
- Ale przecież wzięłaś chłopaków...
- Ej-podeszłam do niego i go przytuliłam-, chodź. Raz. Uśmiechnął się do mnie tak. Podeszliśmy do chłopaków, całą piątką szliśmy za doktorem.
- A więc co jest Cat?- zapytał się Niall.
- Wstrząśnienie mózgu, ale nie zaawansowane. Będzie miała przez jakiś czas zaniki pamięci, ale to nie groźne- powiedział znużonym głosem lekarz.- To jej pokój, proszę o zachowanie ciszy. Pacjentka śpi.
- Dobrze- uśmiechnęłam się do niego idąc za rękę z Harrym. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że poprosił mnie o chodzenie. Loczek jest tak niesamowity... Weszlimy do pokoju Cat. Widząc ją popłakałam się. Miała podkrążone oczy i opatrunek na głowie. Harry mnie przytulił. Niall i Liam podeszli do łóżka Cat.
Farbowany odgarnął jej włosy z twarzy i złapał za rękę. Wiedziałam, że coś do niej czuje. Liam położył jej misia na stoliku (nie wiem skąd go miał). Louis stał w drzwiach i patrzył na Cat...

____________________
Przepraszam, że dodaję dopiero teraz. Proszę o komy Miśki <333 Dziękuję za 560 wyświetleń na blogu :** to dla mnie naprawdę dużo <333 Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ^^


Directionerka69