sobota, 29 marca 2014

Rozdział XIX

Rozdział XIX


Hej, hej. Powracam po ponad miesiącu.. Wybaczcie. Dawno nic nie pisałam, więc z góry mówię, że nie wiem jaki będzie ten rozdział. Może mi całkiem nie wyjść. Przepraszam jak coś źle napiszę czy coś. Zapraszam do czytania nowego, już XIX rozdziału. :)


Rozdział XIX

- Przyszłam ci powiedzieć, że kończę to.
- Co ?!- ledwo stał na nogach.
- Amfę i ciebie.
- Nigdy- w jego oczach widziałam furię. Zaczął mnie szarpać. Popchnął mnie na coś i z hukiem uderzyłam o szafkę głową. Dotknęłam bolącego miejsca i poczułam ciepłą ciecz. Popatrzyłam na dłoń. Krew. Wzdrygnęłam się gdy poczułam jego ręce na sobie. Chciałam wstać i uciec, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Wziął mnie przez ramię. Biłam go w plecy, drapałam, wbijałam paznokcie, a on nic. Rzucił mnie na łóżko w swojej sypialni i zamknął drzwi. Zaczął się do mnie dobierać, rozerwał mi koszulkę, wiłam się na łóżku, biłam, kopałam go. Wziął mnie za dłonie, dał je za moją głowę i mocno je ściskał. Usiadł na mnie okrakiem. Przyległ do mnie tak mocno, że prawie nie czułam ciała. Krzyczałam. Kilka razy uderzył mnie w twarz. Bolało jak cholera. Ściągnął mi spodnie i majtki. Krzyczałam, nie chciałam tego. Rozszerzył mi nogi i wszedł we mnie. Ból był nie do opisania. Robił to mocno i szybko. Płakałam. Strasznie bolało. Bił mnie. Sprawiało mu to wielką przyjemność. Mój ból. Mój krzyk. Cały czas próbowałam się uwolnić, ale słabłam przez ból. Poddałam się...


Poczułam jak ktoś mnie szarpie za ramię. 
- Zostaw mnie! Odejdź!-krzyczałam czując jak po policzkach płyną mi łzy.
- Skarbie, to ja. Twój Lou. Jestem przy Tobie. Chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go od siebie. Nie mogłam. Mimo, że był to Louis, nie chciałam żeby ktoś mnie teraz dotykał. Po policzkach ciurkiem spływała mi ciepła ciecz. Nawet nie zauważyłam, kiedy przyszła do mnie Alice i coś mówiła. Przed oczami miałam cały czas tą scenę. Popatrzyłam w oczy przyjaciółki. Ukazywały ból i bezradność. Wtuliłam się w nią mocno i rozpłakałam jak dziecko. Kołysałyśmy się delikatnie w przód i w tył. Uspokoiłam się trochę i opłukałam twarz zimną wodą. Alice wzięła mnie pod rękę i zeszłyśmy na dół. Harry i Lou rozmawiali w kuchni. Czułam okropną gulę w gardle. Weszłyśmy do kuchni i wzrok chłopaków od razu powędrował na nas. Spuściłam głowę. Nie minęła sekunda, a Lou był już przy mnie i tulił mnie do swojej piersi.
- Ćśśśś... Jestem przy Tobie, kochanie. Dłońmi pocierał delikatnie moje plecy. Wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko umiałam. Nie puszczał mnie. Wręcz na odwrót. Przyciągną mnie i przytulił tak, jakby bał się, że zaraz ucieknę lub rozpuszczę się w powietrzu. Nie powiem, że bym tego nie chciała, ale obecność Louisa, Alice i Harrego dodawała mi otuchy. 
- Wypij. Pomoże Ci się uspokoić-powiedział Hazz i podał mi kubek z Tygryskiem z Kubusia Puchatka. Od razu przypomniał mi się pewien cytat ,,– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?
 – Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika." 
Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Powąchałam napar. Hmm... Melisa. Podpiłam troszkę i usiadłam przy stole. Widziałam swoje odbicie w oknie. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Wpatrywałam się w parę ulatniającą się z herbaty. Popatrzyłam na swoje palce i moją uwagę przykuł cieniutki srebrny pierścionek. W mojej głowie zaczęła panować burza. Pierścionek od Babci... Odeszła i pamiętam jakby to było dzisiaj. Dzień, w którym odeszła... ,,Catlin, ściągnij proszę ten pierścionek z mojego palca- powiedziała Babcia bezsilnym głosem.
- Ale Babciu, mówiłaś mi jak byłam mała, że podarujesz mi go, przed tym jak...-mój głos załamał się i zrozumiałam wtedy wszystko. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Babcia uniosła dłoń i starła mi je.
- Kocham Cię, Catlin- powiedziała podając mi ledwo pierścionek. Złapałam ją za dłoń.
- Ja...ja Ciebie też, Babciu- powiedziałam między spazmami płaczu. Babcia uniosła powieki i popatrzyła mi prosto w oczy.
- Będę Cię pilnować, Skarbie. Nic nie opowiedziałam tylko wybuchłam płaczem. Babunia założyła mi pierścionek na palca. Przytuliłam ją. Głaszcząc jej głowę. Następnego dnia z rana, pielęgniarka zadzwoniła, że Babunia odeszła dzień wcześniej o 21..."  Wpatrując się w pierścionek łzy spływały mi po policzkach. Nie podnosiłam wzroku. 
- Catlin...?- zapytała Alice. Czułam wzrok wszystkich na sobie, ale cały czas moje oczy były wlepione w ozdobę na moim palcu. Podążyła za moim oczami i zauważyła na co się patrzę. Usłyszeliśmy, jak ktoś schodzi ze schodów. Wypiłam połowę kubka letniej już herbaty i do kuchni wszedł Zayn. Przeleciał po wszystkich wzrokiem i zatrzymał się na mnie. Podszedł do mnie i mocno przytulił. 
- Weźcie Cat na dwór. Potrzebuje świeżego powietrza- powiedział i podszedł do lodówki. Wyciągnął dwie butelki wody.
- Lou, orient- rzucił jedną butelkę i postawił przy mnie.
- Wypij. Pokiwałam przecząco głową. 
- To Harry i ja pójdziemy się ubrać i zaraz schodzimy.
- Wrócę za dwie minutki, dobrze?- zapytał mój chłopak. Kiwnęłam i słyszałam jak się oddala. Zayn wziął coś z blatu i podał mi. 
- Wytrzyj się i wysmarkaj, Mała- powiedział z lekkim uśmiechem. Wzięłam drżącą dłonią od niego ręcznik papierowy, wydmuchałam nos i wytarłam oczy. Wypiłam herbatę do końca. Patrzyłam się w dno kubka.
- Która godzina?- wyszeptałam do Zayna.
- 3.07- zdziwiłam się, że mnie usłyszał. Lou wszedł do kuchni z moją kurtką, butami i szalikiem. Ubieranie się zajęło mi 10 minut. Wyszliśmy przed dom. Chłodne powietrze otuliło od razu moją sylwetkę, mimo, że byłam w miarę ciepło ubrana, czułam zimno. Wzięłam głęboki wdech i patrząc w niebo, wypuściłam powietrze, tworząc parę. Gwiazdy błyszczały, jak małe diamenciki na słońcu. Usiadłam na zimną ziemię i nie odrywałam wzroku ze świecących kul na niebie. Pociągnęłam nosem i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że powoli już świta. Gwizdy zaczęły znikać. Wstałam i popatrzyłam się na ławeczkę przed domem. Alice siedziała między chłopakami, których głowy były oparte o jej ramiona. Czułam się winna temu, że zarwali nockę i spali przykryci trzema kocami na ławce przed domem. Delikatnie obudziłam Lou. Otworzył oczy i spoglądając na mnie od razu się rozbudził. Wstał i przytulił mnie mocno.
- Jak się czujesz, Skarbie?- zapytał zatroskanym głosem, głaszcząc moje włosy.
- Jest ok- sama nie wiem czy była to prawda czy kłamstwo, ale wydawało mi się to, odpowiednim słowem na ten moment.- Obudźmy ich. Lou podszedł do Hazzy i obudził go. Harry popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Wziął powoli Alice na ręce i wszedł do domu. Poszliśmy w jego ślady i weszliśmy. Skierowałam się do kuchni, a za mną Lou. Popatrzyłam na Louisa. Miał podkrążone i przekrwione oczy.
- Idź spać- powiedziałam cicho o objęłam w dłonie jego twarz.
- Nie zostawię Cię tu samej. Nie ma mowy. Cmoknęłam go delikatnie w usta.
- Skarbie, proszę Cię. Idź spać- wyszeptałam.
- To chodź ze mną. Wziął mnie na ręce i poszliśmy do góry. Ściągnęłam buty, kurtkę i szalik, zostając w mojej piżamie w kropki. Lou leżał już w łóżku, powoli przysypiając. Położyłam się koło niego, a on od razu przysunął mnie do swojego ciała i mocno objął.
- Kocham Cię- wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Ja Ciebie też. Zamknął oczy i po dwóch minutach już pochrapywał. Uśmiechnęłam się delikatnie. Leżałam tak jeszcze z 20 minut. Delikatnie wzięłam rękę Lou z mojej talii i położyłam ją na puste miejsce, na którym powinnam leżeć. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś luźne ciuchy. Popatrzyłam na Lou. Tak słodko spał. Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do łazienki. Podeszłam do lustra. Moje odbicie było takie szare. Bez żadnych kolorów, może prócz oczu, ale one też były szare. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Nucąc pod nosem piosenkę. Po 20 minutach wyszłam. Moją twarz opanował uroczy rumieniec. Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze. Opatuliłam włosy ręcznikiem, wcześniej się nim wycierając.Powoli i bez pośpiechu ubrałam się. Wyciągnęłam z kosmetyczki tusz do rzęs i korektor. Pomalowałam się, nie zapominając o użyciu korektora na cienie pod oczami i ściągnęłam ,,turban" z włosów. Przeczesałam palcami na wpół mokre włosy. Popatrzyłam jeszcze raz na odbicie w lustrze i uznając, że jest dobrze wyszłam z łazienki. Lou spał. Po cichutku wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Na szczęście nie było nikogo. Zrobiłam sobie na śniadanie jogurt naturalny z płatkami Fitness, rodzynkami, truskawkami i bananami. Do tego kawę z mlekiem. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leciałam po wszystkich programach, zajadając śniadanie. Natrafiłam na film, którego nazwa strasznie mi się kojarzyła. Trzy metry pod Ziemią... Nie.. Trzy... Trzy... Trzy metry nad niebem! Uśmiechnęłam się do siebie. Usłyszałam kroki na schodach. Wzrok miałam wlepiony w telewizor.
- Hej, Piękna- zabrzmiał melodyjny głos Nialla.
- Bry.
- Trzy metry nad niebem?- zapytał siadając koło mnie.
- Mhm.
- Jesteś głodna?
- Zjadłam niedawno, ale pójdę z Tobą do kuchni. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Weszliśmy do kuchni. Usiadłam przy stole i od razu sprawdziłam telefon, który tam zostawiłam. Popatrzyłam na zegarek. 9.42. Miałam jedną wiadomość nie odczytaną. Wcisnęłam komunikat ,,Pokaż wiadomość".


Odpisałam szybko i zaraz wyświetliła mi się kolejna wiadomość.



- Niall, ja idę się szykować, bo o 12 wychodzę z Anią.
- Masz śliczną kuzynkę- powiedział z uśmiechem na ustach.
- Wiem, bo w końcu moja. Smacznego Żarłoku.
- Dziękuję- uśmiechnął się szeroko. Wchodząc po schodach spotkałam Liama. ,,Niall nie będzie jadł sam"- pomyślałam.



____________________________________

No i jest kolejny rozdział. :D Zapraszam do komentowania Miśki. :* Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu. Jest mieszanką emocji. Wybaczcie, ale gdy piszę to przelewam wszystkie emocje w to. Dziękuję, że ze mną jesteście. <3 Postaram się w najbliższym czasie dodać nowy, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Mam teraz strasznie dużo nauki, bo muszę się podciągnąć z wszystkich przedmiotów. Wicie, korki i te sprawy. :D A więc no, do następnego! :D :*

poniedziałek, 10 lutego 2014

WAŻNE OGŁOSZENIE

WAŻNE OGŁOSZENIE


Przepraszam Was wszystkich, ale może nie być rozdziału w najbliższym czasie. Nastał bardzo zły i bolesny okres w moim życiu. Nie chcę się rozpisywać i nie będę, bo nawet siły nie mam. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. Może do następnego.


Chciałam jeszcze bardzo przeprosić Nicol. Wybacz, że nie czytam ,,Rozśpiewanej Historii", byłam stałą czytaczką i teraz nawet laptopa mam bardzo rzadko w rękach. Widziałam, że już 65 rozdział, a ja skończyłam na bodajże 40... Bardzo Cię przepraszam.


piątek, 7 lutego 2014

Rozdział XVIII



Hej, hej. Pewnie pomyślałyście, że zostawiłam tego bloga na pastwę losu. Wybaczcie to zaniedbanie, ale miałam zagrożenia i kułam do nich dzień i noc. Tag to jest jak się nie uczę. ;-; No i jeszcze trochę się za siebie wzięłam, bo wiecie, niedługo wakacje itp. xD Nie miałam jeszcze ferii, ale mówię już o wakacjach. xDD Czemu nie. : D Jeszcze raz przepraszam za zaniedbanie i postaram się to naprawić. Także no, ten tego.. Miłego czytania Misiaki ! <3 :*

Rozdział XVIII


           Po jakimś czasie zeszli do nas wszyscy. Stworzyliśmy tak jakby obozowiska. Osobno dziewczyny i chłopaki. Tata opowiadał różne suchary, jak to on, a chłopaki śmiali się, ale bez wymuszenia. Serio ? Nawet z sucharów się śmieją. No co za krejzole. No, a my, jak to kobiety. Hah ! Ciuchy, butki, kremy, makijaże, zakupy... Nasze rozmowy trwały bardzo długo. Widziałam w spojrzeniach rodziców cały czas tą gorącą miłość. Jakby nie gasła. Nawet odwrotnie. Jakby rosnęła. Tak bardzo za nimi tęskniłam.
- No proszę, proszę. Czegoż ja się doczekałam! Moja kuzynka z wielką gwiazdą!- zaświergotała Ania.
- Hyhyhy... Mówiłam ci, że będę ze sławą- cały czas miałam chrypkę, ale głos mi wracał. Wywróciła tymi swoimi paczadłami, a ja wystawiłam jej język. Poczułam się wreszcie jak w domu. Ania często u nas bywała, jak jeszcze mieszkałam w Polsce. Ciocia-siostra taty-, często jeździła na delegację i Ania zostawała u nas. To nie jest zwykła kuzynka, to moja siostra.
- Ma Pani śliczne butki- powiedziała Pezz.
- Ojej! Naprawdę ? Dziękuję. Słoneczko, nie mów na mnie ,,Pani" tylko ciociu bądź Emily-powiedziała z uśmiechem Mama.
- Naprawdę ?! Dziękuję- widziałam jak Pezz zaszkliły się oczy. Coś musiało być na rzeczy. Przerzuciłam wzrok na Anię. Podąrzyłam za jej oczmi. Hmm...Niall ? Popatrzył się w oczy Ani i uśmiechnął się.

 Słyszałam za sobą szmer głosów. Dziewczyny musiały rozmawiać z Mamą. Ulala... Policzki Ani przybrały czerwony kolorek. Uśmiechnęła się i odwróciła twarz w moją stronę. Poruszyłam brwiami w dół i w górę kilka razy, a ona zrobiła się purpurowa. Zakryła twarz włosami. Huuhooł... To się w swatkę pobawię. Uśmiechnęłam się do dziewczyn. Ania była jeszcze lekko czerwona, ale rozmawiała z dziewczynami. Wstałam i podeszłam do chłopaków. Tata popatrzył się na mnie i uśmiechnął tak jak lubiłam. Jego kurze łapki przy oczach pojawiły się momentalnie.
- No i w końcu przyszła moja Księżniczka- powiedział głośno.
- Tatoo, nie teraz- powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Siadaj kochanie- powiedział Lou i poklepał zachęcająco swoje kolana. Nie sprzeciwiałam się i usiadłam. Tata popatrzył się na nas i uśmiechnął się pod nosem.
- Tylko Dziadkiem nie chcę tak szybko zostać- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Poczułam wibracje w kieszeni i wszyłam patrzę na nieznany numer. Niepewnie odebrałam.
- Halo?-powiedziałam do osoby po drugiej stronie.
- Catlin?- zapytał głosem nie ujawniającym żadnych emocji.
- Tak- odpowiedziałam szybko.
- Przepraszam za tamto przed restauracją. To było niestosowne. Nie chciałem cię w jakikolwiek sposób urazić- dalej żadnych emocji... Czy to było szczere?
- Okey. Spoko- poczułam na talii ręce Lou. Głowę położył na moje ramię.- Muszę kończyć. Cześć- rozłączyłam się nim cokolwiek odpowiedział.
- Kto to był?
- Kolega- odpowiedziałam z uśmiechem i cmoknęłam go w policzek.
- No mam nadzieję, że TYLKO kolega- popatrzył się na mnie z rozbawieniem w oczach. Wystawiłam mu język i zaczęłam uciekać, wiedząc, że biegnie za mną. Wbiegłam do salonu gdzie wszyscy siedzieli. Mama ruchem dłoni nakazała mi do siebie podejść. Kichnęłam i lekko się otrzepałam.
- Bu!-krzyknął mi Lou do ucha. Podskoczyłam z piskiem i zaczęłam wymachiwać rękoma. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać, a ja wydęłam usta w dziubek.
- Kochanie, my już będziemy się zbierali- powiedziała mama hihocząc.
- Dobrze, odprowadzę was do auta. Podeszłam do Lou i rozpięłam mu bluzę i założyłam na siebie. Śmiał się jeszcze pod nosem. Rodzice się ubrali i zaczęli się żegnać. Ania ślimaczyła się jak zawsze. Wzięłam ją pod ramię i potuptałyśmy za rodzicami.
- Podoba ci się Niall- powiedziałam, jak byłyśmy trochę oddalone od rodziców.
- Nieeee..- mimo ciemności widziałam jej lekko zaróżowiałe policzki.
- Wiesz, że mnie nie oszukasz, zresztą gołym okiem to widać.. Czekaj... Ty nie byłaś z Maćkiem..?- byłam całkowicie zaskoczona. Trzy lata byli ze sobą.. Cudowna para. Mówi się, że nie ma idealnych par... Ale dla mnie zawsze byli.
- Dużo się zmeniło od twojego wyjazdu... Ta Wiktoria z mojej klasy... Kojarzysz ją?- kiwnęłam tylko głową.-To on mnie z nią zdradził.   Totalnie mnie zatkało. Przytuliłam mocno Anię i czułam jak po jej policzkach spływają łzy. Popatrzyłam na nią.
- Hej, już spokojnie.
- Nie jest spokojnie, bo znowu się zakochałam, a on czuje coś do ciebie i to widać. No trudno. Popchnęłam ją w stronę drzwi od samochodu rodziców i lekko się uśmiechnęłam. Gdy odjeżdżali zaczęłam im machać. Poczułam czyjeś dłonie na talii, ale zdecydowanie nie był to Lou. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Kacpra. Zaczęłam się powoli cofać.
- CATLIN ?! GDZIE JESTEŚ ?!- Niall wyszedł z domu i zaczął krzyczeć.
- NIALL!- krzyknęłam ze strachem w głosie.
- Nowy kolega ?- zapytał Kacper przez zaciśniętą szczękę. Nie wiedziałam nawet kiedy. Niall uderzył go z takim impetem w twarz, że aż się zatoczył. Złapał mnie za dłoń i szybko pobiegliśmy do domu. Weszliśmy szybko i Niall zamknął drzwi na wszystkie zamontowane w nich spusty.
- CHODŹCIE WSZYSCY!!- wydarł się na cały dom. Pierwsi zeszli Harry z Alice, trzymali się za ręce. Potem zszedł Zayn i Pezz, a zaraz za nimi Lou i podszedł do mnie. Nawet nie wiedziałam, że się trzęsę. Przytulił mnie mocno, a Niall popatrzyła na nas. W jego oczach widziałam smutek i ból, ale zgrywał twardego.
- Ten, który zrobił krzywdę Cat, grasuje przy naszym domu. Dopiero co mu przyłożyłem.  Popatrzyłam na dłoń Nialla i zobaczyłam, że ma lekko poranione kostki. Weszłam szybko do kuchni. Wzięłam jakąś ściereczkę i zamoczyłam. Wykręciłam i weszłam do salonu. Chłopaki siedzieli na kanapie i rozmawiali, a dziewczyny siedziały koło nich. Podeszłam do nich i położyłam Niallowi na kostki ściereczkę. Usiadłam między Lou i Liamiem.
- Czy ktoś włączył alarm antywłamaniowy?- zapytał Harry i popatrzył się na wszystkich pokolei.
- Alarm.. Idę włączyć- powiedział Zayn i zerwał się szybko z miejsca.
- Powinniśmy zgłosić go na policję- wysnioskował Liam.
- To jest najlepszy pomysł- skwitował Lou.
- Nie jest.  Wszystkich oczy powędrowały na mnie.- Są tu teraz moi rodzice i Ania. Może zrobić im krzywdę. Dlatego teraz jestem dla niego łatwym celem.
- Właściwie, to czego on od ciebie chce?- zapytała Pezz.
- Sama chciałabym wiedzieć.  Po schodach schodził Zayn i patrzył się na nas. Lou przytulił mnie mocno.
- Powinniśmy wszyscy odpocząć- powiedział Niall.
- Dobry pomysł- poparła do Alice. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.


***

Nie spałam koleją noc. Bałam się i cały czas myślałam. Lou też nie spał spokojnie, ale nie chciałam go budzić. Była 3.52. Odwróciłam się i zamknęłam oczy. Chwilę nie mogłam zasnąć, aż w końcu odpłynęłam...

__________________________________

A więc Miśki, nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Jakoś chyba w czasie ferii. :D Oby. ^^ Dziękuję za przeczytanie tych wypocin i jeszcze raz przepraszam za tak wielkie zaniedbanie bloga.. <3 Dziękuję za 4096 wyświetleń.. Normalnie aż mnie zatkało.. <3 Dziękuję, że jestescie ze mną i dziękuję za komentarze. <33