czwartek, 19 grudnia 2013

Libster Award #2


Libster Award #2

Zostałam nominowana przez proszę o bębny.. damdaramdamdaram... NICOL <3 --> http://harrykochakotki.blogspot.com/  Jak już wiecie, to moja druga nominacja <3 I jeśli dobrze pamiętam, pierwsza też była od NICOL ( Boże, dziewczynoo... Jak Ty cudownie piszesz <3 Czekam tylko na wydanie Twojej pierwszej książki, hihi ^^).

A teraz czas na pytanka ^^ no więc okey, zaczynamy ;3

1. Od jak dawna masz bloga ?

Od 30 lipca 2013 ^^


2. Zainteresowania/Hobby ?
Hmm... 1D, gotowanie, taniec, muzyka, wizaż, i to chyba wszystko ;3


3.  Ulubiony kolor ?
Fioletowy <3, zielony i żółty ^^ Nie lubię różu, a większość sukienek mam różowych ... ŁAT DA FAK ?! 


4. Ulubiona piosenka ?
Na ten moment dalej faza na SOML <33


5. Motto życiowe to...

Niczego nie żałuj. Życie jest tylko jedno, więc żyj tak jak pragniesz i nie patrz na innych.


6. Ulubione danie i picie to...
Pizza, fryteczki, kurczaczek z rożna, jedzenie w McDonaldzie, KFC... A dupsko rośnie ;-; A piciu to Coca-Cola <33


7. Twój idol ?
Louis Tomlinson, Harry Styles, Niall Horan, Liam Payne i Zayn Malik.. Rozwalają mnie moje koleżanki Directionerki... One nie są ,,Dajrekszjonerkami'' one są ,,Direkszjonerkami'' ;-; Tak samo nie słuchają ,,Łan Dajrekszyn'' tylko ,,Łan Direkszyn'' ... NO JAK TAK MOŻNA, NO ?! AWWW ._. 


8. Jakaś rzecz, która zmieniła Cię oraz to jak postrzegasz świat.

Pewien blog, który uświadomił mi wiele rzeczy i do mojego małego świta, w którym żyję wkredło się troszkę szarości, jak i rówież choroba mojej Mamy, Babci i moja. Całkiem obróciło to moje życie. O 180 stopni. Trochę słabsza jestem i zuważam u siebie częstsze przygnębienie oraz niechęć do robienia wielu rzeczy, nawet czasem do życia. Ktoś może pomyśli sobie ,,Jakaś psychiczna..." czy cuś, ale po prostu dużo rzeczy mnie zmienia, a moja uczuciowość uderza we mnie z coraz większą siłą.


9. Gdybyś mogła być jakąś nadprzyrodzoną istotą... to jaką?
I tu objawia się mój spór od chyba 3 lat xD Wampirem bądź wilkołakiem ^^ Nie mogę się zdecydować. xD


10. Ulubione zajęcie?
Mhmm... Myślę, że leżenie na podłodze i pisanie z ludkami, bądź też ZAKUPY, i jedzenie słodyczy. <3 Hyhyhy. ^^


11. Jak dałabyś na imię swoim dzieciom ?
Jak imiona angielskie to wiemy jakie dla chłopców ^^ A dla dziewczynki, to chyba Alice albo Angelina, moje dwie wierne przyjaciółki <3 A jak polskie to dla chłopca Kuba, Kamil bądź Łukasz ^^ Dla dziewczynki Angela lub Alicja ^^ 



Mam naprawdę mało blogów, więc nominuję 4 ^^ ._.
1. http://harrykochakotki.blogspot.com/ ==>Hyhyhy, w końcu ;>
2. http://uszczypnij-mnie-jezeli-to-klamstwo.blogspot.com/
3. http://milczac-przez-swiat.blogspot.com/
4. http://harryniallstorylove.blogspot.com/


Dopsze, to teraz pytanka;
1. Ile masz lat?
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
3. Zainteresowania/hobby... jak tak to jakie?
4. Od jak dawna jesteś Directionerką?
5. Pierwszą piosenkę chłopaków, którą usłyszałaś to...?
6. Jak idzie Ci w szkole?
7. Ulubiony kolor?
8. Ulubiona potrawa?
9. Jak reagujesz widząc ,,69"?
10. Jesteś tolerancyjna?

No to koniec tego dobrego ^^ Ja zabieram się za rozdział ;3 Do zobaczenia w kolejnej części, już XVIII :D <3







sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział XVII

Rozdział XVII

                               

                     Obudziłam się w środku nocy. Przewracałam się we te i we wte. Nic. Ni to byłam rozbudzona, ni to śpiąca. Popatrzyłam się niezbyt spokojną twarz Lou. Spał, ale czymś się przejmował. Chyba moim zachowaniem. Westchnęłam cicho i wstałam. Pocałowałam Louisa w czoło. Cała się trzęsłam z zimna. Wzięłam bluzę Lou, która była powieszona na krześle i założyłam ją. Wślizgnęłam się w ciepłe kapciuszki leżące pod łóżkiem. Popatrzyłam na zegar. 01.26. Świetnie. Długo pospałam. Zaczynałam dostawać napady gorąca. Pociągnęłam nosem. Ubrałam szybko jakieś dresowe spodnie i po cichu otworzyłam drzwi, nie chcąc zbudzić Lou. Nie chociaż on się wyśpi. Zamknęłam drzwi i poczłapałam po schodach na dół. Znowu było mi zimno. Awww... Jakież to denerwujące. W kuchni paliło się światło. Kto o tej godzinie jeszcze przesiaduje w kuchni ? Albo po prostu ktoś światła nie zgasił. Weszłam i zobaczyłam Liama. Nie chciałam go wystraszyć, ale jak to ja musiałam coś zrobić. Kichnęłam jak Scoby Doo, gdy z Kudłatym chowają się przed potworami... Ahhh... Uwielbiam Scoby'ego. Liam lekko podskoczył i popatrzył się na mnie. O nic nie pytając podszedł do szafki i coś z niej wyciągnął. Nastawił wodę w czajniku.
- Siadaj. Zaraz dostaniesz coś co powinno ci pomóc- powiedział z troską w głosie.
- Dziękuję- powiedziałam tak, że nawet nie wiem czy mnie usłyszał. Miałam cholerną chrypę i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo boli mnie gardło. Zaś podszedł to szafki. Wyciągnął syrop i jakieś tabletki. Odstawił na blat i pociągnął za rączkę szuflady. Wyciągnął z niej łyżkę. Liam i łyżka ?! Od kiedy ?! Postawił przede mną wszystko i usiał koło mnie.
- Co jest? Coś cię dręczy. Widzę to- powiedział patrząc mi się w twarz. Od razu ją spuściłam i schowałam w rękach.- Możesz mi zaufać- powiedział cicho. Wzięłam głęboki wdech.
- Boję się, że to nie ma sensu. Wszystko. Cały ten przyjazd. Nie mogę wymazać z pamięci tego, jak się czułam i zachowywałam przez Lou mimo tego, że mnie przeprosił. Kocham go, ale boję się, że go stracę. Wiesz o akcji sprzed galerii ?- kiwnął głową.- Ten chłopak... Widziałam się z nim. Zachowywałam się przy nim jak nie ja. Onieśmielał mnie i podrywał, a ja nic z tego sobie nie robiłam. Wsiadłam z obcym facetem do jego auta i jechałam na kawę i ciastko. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem czy zasługuję na Louisa. Kocham go. Bardzo. Tęsknię też za rodzicami. Chciałabym przy nich być. Są mi potrzebni. Jest mi potrzebna mama. Jej uścisk. Głos. Powiedzenie, że wszystko się ułoży. Chciałabym z nią usiąść i oglądnąć Mamma Mie. Pośpiewać i potańczyć to piosenek. Popłakać się na Slipping Through My Fingers. Posłuchać sucharów taty. Usłyszeć to, że jak jakiś chłopak mnie zrani to przyjdzie ze swoją wiatrówką. Poprzeszkadzać mu w biurze. Naprawić z nim auto mimo tego, że przeze mnie jest bardziej zepsute. Tęsknię za tym- moje wyznanie przerwał piszczący czajnik. Li szybko podszedł i zgasił pod nim gaz. Zalał jakiś proszek w kubku i podał mi.
- Odczekaj i wypij. Rozumiem jak się czujesz. Też tęsknię za rodziną. Jak chcesz mogę zastąpić ci twoją mamę i możemy oglądnąć Mammę Mię jak wyzdrowiejesz. Streep świetnie w nim zagrała- lekko się uśmiechnęłam-, a co do tego chłopaka wiem co to za typ faceta. Nie powinnaś się znim zadawać. Wypij, powinno ci pomóc- powąchałam napar. Aż się skrzywiłam. Śmierdział niemiłosiernie. Wzięłam mały łyczek i od razu zaczęło mi świdrować w żołądku. Zatkałam nos i przechyliłam kubek. Wypiłam wszystko. Obrzydlistwo. Przysunął syrop w moją stronę.
- To też będzie takie obrzydliwe?- zapytałam ledwo słyszalnie. Tylko się uśmiechnął. Widziałam po nim jak był już śpiący.- Idź spać. Ja jeszcze posiedzę. Coś oglądnę- nalałam syropu na łyżkę i od razu włożyłam do ust. Mniam. Truskawkowy.
- Napewno?- kiwnęłam głową w odpowiedzi.
- Dobranoc i śpij dobrze- zastanawiałam się jak on mnie słyszy, jak ledwo ja siebie słyszę.
- Weź tabletkę do ssania- powiedział wychodząc z kuchni. Słyszałam jak wchodzi po schodach i zamyka drzwi od swojego pokoju. Siedziałam z jakieś z pięć minut bez ruchu i patrzyłam się w okno. Wzięłam jakieś krakersy, czekoladę i Tymbarka. Rozłożyłam się na kanapie i włączyłam TV. Leciałam po programach. Jakaś tania komedia. Jakiś romantyk. Horror... Czy jest coś w tej telewizji ?! Przełączyłam na następny program i mam ! Mocny kryminał. O tak. Tego mi potrzeba. Krew. Akcja. Splówy. Bójki. Dokładnie tego potrzebowałam. Została mi połowa czekolady i kilka krakersów. Jadłam patrząc na trupy. To normalne, prawda ? Kiedyś chciałam zostać Agentką NCIS lub CIA, albo FBI. Ale jakoś nie wyszło. Flim się skończył i znowu nie było czego oglądać. Włączyłam Disney Chanel i leciał Król Szamanów. Kiedyś kochałam się w tym Yoh Asakurze. Uwielbiam to anime. Naruto też był cudowny. Popatrzyłam na zegarek. Była 3.58. Weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie cappuccino. Usiadłam na kanapie i patrzyłam tępo przed siebie. Wyłączyłam telewizor. Zapaliłam lampkę stojącą na stoliku i wzięłam książkę. ,,Szeptem"... Hmm... Ciekawa nazwa. Książka tak bardzo mni wciągnęła, że nie zauważyłam, że już świta. Z czytania wyrwały mnie kroki na schodach. Kątem oka analizowałam sylwetkę. Niall.
- Bry- podszedł i mnie przytulił.-Jejkuu.. bez urazy, ale wyglądasz jak trup...- uśmiechnęłam się do niego blado.- Chcesz coś jeść?-zapytał głodomor.
- Nie, dziękuję.
- Ej, pokaż mi się. Ty chora jesteś- patrzył mi się w oczy, po czym przyłożył usta do mojego czoła. Zniknął na chwilę ze drzwiami kuchennymi. Wracał do mnie z czymś w ręce.- Zmierz temperaturę- niechętnie dałam termometr pod pachę i czekałam na ,,piiiip". Niall cały czas się na mnie patrzył.- Ile dzisiaj spałaś?- zapytał i przejechał palcem zapewne po podkrążonym oku.
- Niewiele- chyba traciłam głos. Usłyszeliśmy dźwięk końcowy mierzenia temperatuty. Wyciągnęłam termometr i Niall wziął mi go z ręki.
- Do łóżka. Raz- pierwszy raz w jego głosie słyszałam taką władczość.
- Nie chcę. Ile mam?
- Stanowczo za dużo żeby tu być- bez jakichkolwiek komplikacji wziął mnie na ręce. Nie protestowałam. Zarzuciłam mu ręcę na szyję i pamiętam jedynie schody i szybkie bucie serca Farbowanego. Odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***

Obudziłam się w innym pokoju. Czułam się trochę lepiej. Słyszałam śmiech z dołu. Cały czas było mi zinno. Przetarłam oczy i wstałam. Ubrałam papcie strojące przy łóżku. Takie cieplutkie i mięciutkie. Okryłam się kocem leżącym na fotelu. Zeszłam po schodach. Przywitało mnie całe grono i trzy bardzo znane mi osoby. Zbiegłam ze schodów prawie się zabijająć. 
- Mama !! Tata !! Ania !!- wykrzyczałam z takim impetem, że nie zwróciłam uwagi, jak bardzo bolało mnie gardło. Rzuciłam się im w ramiona i rozpłakałam się jak małe dziecko.- Tak bardzo tęskniłam. Tak bardzo was kocham, jak się tu znaleźliście ? 
- Twój przyjaciel Liam do nas zadzwinił i powiedział co o nas mówiłaś-powiedział tata. Przytuliłam się do niego, a mama starła mi łzę z policzka. 
- No no no, kuzynka, aleś ty wypiękniała-powiedziała Ania. Przytuliłam ją tak mocno, że chyba płuca jej zgniotłam.
- Schudłaś i też wypiękniałaś- powiedziałam troszkę głośniej ignorując ból gardła.
- To może my was zostawimy samych- powiedział Zayn. Dawno go nie widziałam.
- Dobry pomysł- powiedział Louis. Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. Podeszłam jeszcze do Li i uściskałam go.
- Dziękuję, naprawdę, bardzo ci dziękuję.
- Nie ma za co-powiedział i poszedł. Mama siedziała koło mnie na kanapie, a tata i Ania na fotelach... 


_____________________________________________

Hej, hej, hej <3 Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Taki trochę smętny. Wybaczcie mi za to. Mam taki dziwny dzisiaj humorek. ;_; DZIĘKUJĘ ZA PONAD 3100 wyświetleń <333 Koffam Was i jeszcze raz dziękuję <33 Następny rozdział pojawi się za tydzień (14.12) bądź za dwa (21.12). ZA 15 DNI URODZINKI MOJEGO MĘŻA <3333 OUUU YEAA <33 22 lata *o* Mój mężczyzna : D Dzięki Miśki za czytanie tego bloga, to naprawdę dużo dla mnie znaczy <33